„Rzeczpospolita” jako pismo codzienne rodziła się w bardzo trudnym czasie. Była wczesna wiosna roku 1920. Warszawa żyła i pracowała w cieniu konfrontacji z bolszewikami. Światowe media nie dawały młodemu państwu w zwarciu z Sowietami większych szans.
A jednak siła witalna odrodzonej Polski i wiara w Opatrzność były tak silne, że Ignacy Jan Paderewski niemal bez wahania zdecydował się zainwestować w projekt dziennika zaprezentowany mu przez prof. Stanisława Strońskiego, byłego redaktora lwowskie-go „Dwutygodnika Politycznego Rzeczpospolita”. Cel mieli ten sam: stworzenie nowoczesnego dziennika wzorowanego na „The Times”, który skupi wokół siebie elity i weźmie udział w kształtowaniu polskiego życia publicznego.
Przedwojenna elita
Start wyznaczono na 15 czerwca, za chwilę miała się odbyć Bitwa Warszawska, choć redakcja nie mogła o tym jeszcze wiedzieć.
Atmosferę tamtych dni wymownie ilustruje informacja z ówczesnej pierwszej strony, czyli jedynki, dziś powiedzielibyśmy fake news: „Biuro Reutera donosi, że we Władywostoku przejęto telegram iskrowy z Moskwy donoszący, że w Rosji wybuchła kontrrewolucja, Trocki ma być zamordowany, a Lenin miał uciec. Utworzył się nowy rząd pod przewodnictwem Brusiłowa”. W trzecim numerze informację sprostowano.
Założyciele „Rzeczpospolitej” to prawdziwa śmietanka ówczesnych elit intelektualnych i dziennikarskich. Byli między nimi Kornel Makuszyński, Adolf Nowaczyński, gen. Józef Dowbor-Muśnicki, Ignacy Chrzanowski, Jan Kasprowicz, Władysław Reymont i Stefan Żeromski, ten ostatni w oryginalnej roli reportażysty. Gazeta bardzo szybko stała się centralnym punktem odniesienia debaty publicznej, a chwała dzienni-karska przeplatała się na łamach z błędami i kryzysami. W 1931 roku borykająca się z nadmiernym zaangażowaniem politycznym i kłopotami finansowymi gazeta zniknęła z rynku.