Po spotkaniu minister z dyrektorem Biura Instytucji Demokratycznych i Praw Człowieka OBWE (OSCE/ODHIR) ambasadorem Christianem Strohalem strony wydały wspólne oświadczenie. Strohal "wyraził żal, że kwestia zaproszenia (obserwatorów) stała się przedmiotem debaty w trakcie obecnej kampanii wyborczej w Polsce w wyniku wystosowania przez ODIHR noty dyplomatycznej we wrześniu oraz innych wydarzeń".
Pytany, czy to sukces MSZ, rzecznik resortu Robert Szaniawski odpowiada: -Nie chodzi o wskazywanie zwycięzców i przegranych. Miało miejsce pewne niefortunne wydarzenie, w wyniku zmasowanej kampanii wyborczej doszło do zbytniego natężenia emocji. Tym gorzej dla OBWE, której bezstronności nikt nie chce przecież podważać - ocenia.
Jeszcze wczoraj list do MSZ w tej sprawie wystosowały 22 organizacje pozarządowe. Wyraziły w nim zaniepokojenie niezaproszeniem OBWE na wybory. Wśród sygnatariuszy listu znalazły się m.in. Helsińska Fundacja Praw Człowieka, Instytut Spraw Publicznych, Fundacja im. Stefana Batorego.
Awantura o OBWE zaczęła się, kiedy polskie władze w reakcji na notę organizacji odmówiły zaproszenia obserwatorów. Anna Fotyga uzasadniała wówczas, że "Polska to kraj stabilnej demokracji". Sama OBWE odmowę uznała za bezprecedensową. Opozycja grzmiała, że to skandal i poważny błąd rządu.