Ostatecznie zapowiadana na wczoraj akcja protestacyjna nie miała w większej części kraju charakteru masowego i nie była specjalnie dokuczliwa. Biorąc jednocześnie urlopy na żądanie, śledczy chcieli zwrócić uwagę Ministerstwa Sprawiedliwości na fatalne, ich zdaniem, warunki pracy.
– Nastroje nieco się poprawiły po ostatniej zapowiedzi ministra sprawiedliwości o podwyżkach dla prokuratorów. Nasze zarobki mają być równe sędziowskim – wyjaśnia Grażyna Górka, przewodnicząca Związku Zawodowego Prokuratorów i Pracowników Prokuratury. Zapowiada, że związek będzie w środę dyskutować na temat szczegółów propozycji ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ćwiąkalskiego.
Największy zasięg protest śledczych miał w Małopolsce. W okręgu krakowskim urlopy na żądanie wzięło wczoraj 40 proc. śledczych zatrudnionych w prokuraturach rejonowych (91 spośród 225 osób).
– Nie nastąpił jednak paraliż naszych prokuratur. Obsadzone zostały wszystkie wokandy w sądach oraz dyżury. Wykonywane były pilne czynności – zapewnia Bogusława Marcinkowska, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Krakowie.
Najwięcej osób nie przyszło do pracy w Nowej Hucie, Podgórzu i Krowodrzy. Nieobecnych prokuratorów na rozprawach zastąpili asesorzy.