– Z mojej strony nic się nie zmienia. Od początku ustalałam z prezesem Urbańskim, że potrzebne jest wzmocnienie „Wiadomości” reporterami i wydawcami z zewnątrz – mówi „Rz” Lis. Chodzi jej o siedem osób z redakcji „Wydarzeń”, które miały przyjść wraz z nią.
Inaczej patrzy na to TVP: – Jesteśmy już zmęczeni tą sytuacją. Równie dobrze poradzimy sobie bez Lis – mówi wysoki rangą pracownik TVP. – Żądania, które stawiali reporterzy, są niemożliwe do spełnienia.
– To absolutne kłamstwo – odpowiada Lis. – Negocjacje zakończyły się tydzień temu przyjęciem warunków reporterów, o czym poinformował mnie osobiście prezes Urbański.
– Kilka dni później dostaliśmy umowy, które nie miały nic wspólnego z ustaleniami. Podczas rozmów z doradcą prezesa TVP Janem Polkowskim usłyszałem, że w „Wiadomościach” nie będzie antypisowiskich materiałów. Chyba od początku nikt w TVP nie planował prawdziwej zmiany „Wiadomości”, traktowali nas jak kwiatek do kożucha Patrycji Koteckiej – twierdzi jeden z dziennikarzy.
Lis podpisała już kontrakt, ale nie określa on dokładnie, kiedy ma rozpocząć dyżury prezenterskie. – To my zdecydujemy, kiedy wejdzie na antenę, a jeśli tego nie zrobi, złamie umowę, co grozi poważnymi konsekwencjami – mówi osoba związana z „Wiadomościami”.