Gdyby szef klubu SLD trafił do europarlamentu, kończyłoby to „wojnę podjazdową” między nim a szefem partii. Dwuwładza w SLD trwa odkąd Napieralski w maju 2008 r. został przewodniczącym Sojuszu. Odtąd między nim a Olejniczakiem było już tylko gorzej. Ten ostatni kilkakrotnie, publicznie podważał autorytet Napieralskiego, wygłaszając opinie sprzeczne z decyzjami szefa partii.
Do konfrontacji między liderami SLD doszło m.in. podczas niedawnej debaty o pomostówkach. Zabiegający o elektorat socjalny Napieralski chciał reformę blokować, Olejniczak popierał rozwiązania rządowe. I to on w klubie wygrał. W grudniu 2008 roku Napieralski dwukrotnie - bezskutecznie - próbował pozbyć się Olejniczaka z funkcji szefa klubu SLD. Głosowanie nad odwołaniem Olejniczaka Napieralski przegrał – jednym głosem. Za odwołaniem Wojciecha Olejniczaka głosowało 19 osób, przeciw 20.
O tym „brukselskim scenariuszu”, czyli „zesłaniu” Olejniczaka do europarlamentu głośno było od dawna – teraz, według naszych informacji – sprawa jest przesądzona. I to bez względu na to, czy lewica wystawi jedną – centrolewicową, czy tez dwie – lewicową i centrową listę. TVP Info, jako pierwsza dowiedziała się, że Olejniczak wystartuje z listy warszawskiej, a nie – jak wcześniej spekulowały media – z łódzkiej.