– Doda lubi sprawiedliwość i wolność słowa, dlatego nie obawia się procesów z tabloidami, jeśli te piszą ewidentną nieprawdę – zapewnia „Rz” Maja Sablewska, menedżerka Doroty Rabczewskiej.
Piosenkarka wygrała ostatnio dwa procesy. Z „Super Expressem”, który twierdził, że na gali Telekamer pojawiła się bez majtek, i z „Faktem”, który napisał, jakoby Doda i Radosław Majdan zwracali się do siebie w sposób wulgarny i sprzedawali filmy erotyczne z własnym udziałem.
Sablewska przyznaje, że w procesie z „Faktem” artystce udało się wygrać nie tylko 70 tys. zł, ale i święty spokój. – „Fakt” w ogóle przestał pisać o Dodzie. To dla nas największa wygrana – podkreśla.
Ale nie wszyscy mają tyle szczęścia co Doda. Piosenkarka Justyna Steczkowska po tym, jak „Super Express” zamieścił jej zdjęcia topless, wygrała proces, ale z gazety nie zniknęła. Tabloid nie szczędzi jej złośliwości. Pisze, że nie umie jeździć samochodem, a kierowcy pozostawionych obok niej na parkingu aut drżą, gdy siada za kierownicą. „SE” wieszczy piosenkarce koniec kariery i dzieli się z czytelnikami wynikami rankingu na najbardziej sztuczny biust, w którym bezapelacyjnie ma prowadzić Steczkowska.
Gdy gazeta zarzuciła jej, że nie chce przekazać wygranych w procesie 80 tys. zł na cele charytatywne, Justyna Steczkowska denerwowała się na swojej stronie internetowej: – „Super Express” kąsa i kąsa. Tym razem twierdzą, że kłamię i nie mam zamiaru przekazać pieniędzy na fundację Anny Dymnej, i tradycyjnie jest to stek bzdur przez nich napisanych .