[link=http://wyborcza.pl/1,75478,7000511,Dyplomacja_wespol_w_zespol.html" "target=_blank]„Gazeta Wyborcza” pisze na pierwszej stronie[/link] o planach tworzenia wspólnych placówek dyplomatycznych Polski, Czech, Słowacji i Węgier, na których będą napisy „Ambasada Grupy Wyszehradzkiej”. Takie napisy mają się pojawić na przykład w Ułan Bator. Cel sympatyczny, podszyty dobrymi intencjami, i wynikający z konieczności zaciskania pasa. MSZ nawet się chwali: „Będziemy pionierami wspólnej unijnej dyplomacji, a głos Grupy Wyszehradzkiej zabrzmi w UE donośniej. Będzie też można mówić otworzeniu środkowoeuropejskiej marki”.
To na pewno nie będzie łatwe. Napis „Ambasada Grupy Wyszehradzkiej” będzie raczej mało zrozumiały dla Mongołów czy wspominanych też w tekście Urugwajczyków. Co to jest Wyszehrad? I co to jest Grupa Wyszehradzka? I czy zajrzy do tej ambasady ktoś, kto zapyta, gdzie można dostać polską, czeską lub unijną wizę?
Były już pomysły wspólnej obsługi konsularnej, np. z Litwinami. To się jednak nie udawało. Stosunki słowacko-węgierskie, o których złym stanie pisze też „Wyborcza” (są interesujące wywiady z szefami dyplomacji obu krajów), też nie nastrajają optymistycznie co do sukcesu „środkowoeuropejskiej marki”. Najciekawsze jest jednak, w kontekście oszczędzania, które przyświeca tworzeniu wyszehradzkiej ambasady, przywołanie przykładu wspólnej ambasady pięciu państw skandynawskich w Berlinie. Tam to naprawdę nie żałowano pieniędzy, to jest mało kryzysowa placówka, a ściślej pięć połączonych ambasad ([link=http://www.nordischebotschaften.org/" "target=_blank]tu można je obejrzeć[/link]).
W gazetach codziennych sporo jeszcze o 1 września, Rosji i Putinie. „Dziennik” pisze, że [link=http://www.dziennik.pl/polityka/article440170/Polska_do_Rosji_Oddajcie_nasze_obrazy_.html" "target=_blank]„Rząd upomni się o obrazy”[/link]. Obrazy, które Sowieci zagrabili z Polski w 1946 roku (głównie z Gdańska), a teraz są w muzeach w Moskwie i Petersburgu. „Rosjanie już kilkakrotnie zwrócili nasze dobra narodowe. Znaczna część tych zbiorów, około tysiąca, trafiła do Polski, w 1956 roku. Wśród nich „Sąd Ostateczny” Hansa Memlinga. Po zmianach ustrojowych zabrakło skuteczności polskiej administracji, może nie wszystkie możliwości zostały użyte” — mówi gazecie Juliusz Chrościcki, przewodniczący narodowego komitetu historii sztuki PAN. Ciekawe, czy teraz zostaną użyte?
[link=http://polskatimes.pl/stronaglowna/158696,energia-jadrowa-z-rosji-dla-polski,id,t.html" "target=_blank]„Polska” pisze[/link], że przy okazji 1 września Rosja proponuje naszemu krajowi sprzedawanie energii atomowej z powstającej pod bokiem w obwodzie kaliningradzkim elektrowni. Nic z tego raczej nie będzie, bo „podobnie jak w przypadku kontraktów gazowych w stosunkach gospodarczych z Rosją nie chodzi o biznes, ale o politykę. Roztaczane przez Siergieja Kirijenkę [szefa Rosatomu, niegdyś, przez chwilę, premiera Rosji] miraże taniego prądu z rosyjskich elektrowni atomowych za bardzo kojarzą się z niebezpieczeństwem pogłębienia uzależnienia energetycznego od Rosji, by traktować je poważnie.” No to nie traktujemy.