– Wszyscy u nas zachodzili w głowę: po co komu taka wielka hala w środku wioski, z dala od głównych dróg? – wspomina Aleksandra Kołutkiewicz, sołtys Radzewic pod Poznaniem.
Początkowo mówiło się, że będzie tam ubojnia zwierząt, potem – że hurtownia materiałów budowlanych. Wreszcie wśród mieszkańców rozeszła się wieść – będzie pralnia.
– Ale nic tam się nie działo. Czasem kręcili się jacyś ludzie, od tyłu podjeżdżały busy. Z przodu tylko psy biegały – opowiada pani sołtys.
[srodtytul]Nawet płacił podatki[/srodtytul]
Posesja należy do Janusza P. z pobliskiego Kórnika. To on postawił na niej pokaźnych rozmiarów budynek i zarejestrował firmę.