Podręczniki kampanii wyborczych będzie trzeba na całym świecie dzięki polskim doświadczeniom pisać na nowo. Dotąd przy okazji kolejnych wyborów rozliczano tych, co rządzili ostatnio. teraz chodzi o to, by rozliczyć tych, co rządzili przedostatnio. Albo i przed-przed-ostatnio, ewentualnie przed-przed-przed-ostatnio - zależy jak głęboko będzie trzeba sięgnąć w przeszłość, by dokopać PiS. Efekty już podobno są: sztab Obamy chce w kolejnych wyborach rozliczyć Reagana za to, że grał w słabych filmach, a labourzyści w Wielkiej Brytanii rozliczyć Churchilla za to, że wygrał wojnę.
[wyimek] [b][link=http://blog.rp.pl/gociek/2010/06/30/schetyna-kupuje-stringi-a-jutro-bedzie-futro/]skomentuj na blogu[/link][/b][/wyimek]
"Gazeta Wyborcza" poznała Krajową Strategię Rozwoju Regionalnego, czyli rządowy plan dzielenia pieniędzy do roku 2020. Dziwnym trafem stało się to akurat kilka dni przed wyborami - tak samo przypadkowo, jak premier Tusk napisał list do mundurowych, że im nie zabierze emerytur i minister Hall, która napisała do nauczycieli, że żyją na najlepszym ze światów pod panowaniem najlepszego i najbardziej oświeconego władcy. Dziennikarze "Wyborczej" przechodząc przypadkowo z tragarzami obok siedziby rządu przypadkowo dowiedzieli się, że kupa pieniędzy została obiecana Polsce wschodniej, mniejszym miastom, regionom ubogim i tak dalej. Oczywiście fakt, że o rozwój tej części kraju upomina się w kampanii i debatach Jarosław Kaczyński, jest tu zupełnie bez znaczenia. Po prostu tak przypadkowo rządowi wyszło.
Na szczęście żeby nie zrazić żelaznego elektoratu PO w miastach, który mógłby poczuć się oburzony wydawaniem pieniędzy na jakieś pisowskie regiony, rząd przypadkowo drugą wielką stertę pieniędzy obiecuje 18 największym miastom w Polsce. Jaka szkoda, że kampania nie potrwa jeszcze ze trzy miesiące. Skończyłoby się tym, że żołnierze mieliby emerytury po 15 tysięcy, nauczyciele pensje po 20 tysięcy, a Podkarpacie dostałoby taką górę szmalu, że na szczycie mogliby postawić krzyż z Giewontu i nikt nie zauważyłby różnicy wysokości.
"Super Express" zdradza, że straszny kryzys jednak dotknął Polskę. Córka premiera Tuska "za 8 zł haruje jako sklepowa". Co gorsza "po zamknięciu sklepu musi znaleźć czas na sprzątanie". I to w Polsce rządzonej przez PO! Strach pomyśleć, co będzie, jak wybory wygra Kaczyński - druga Grecja, druga Białoruś, druga Albania, i pensja Tuskówny może spaść do 6 zł za godzinę! Ale jest i drugie dno tej wiadomości "dziewczyna ciężko haruje w butiku swojej cioci w Sopocie". Racje ma prezes PiS gdy mówi, że w Polsce bez znajomości i nepotyzmu ani rusz.