– Będziemy działali na granicy prawa, ale w jego ramach, żeby handlarzy dopalaczami dopaść – deklarował wczoraj na specjalnie zwołanej konferencji premier Donald Tusk. Pisze o tym na pierwszej stronie "Dziennik Gazeta Prawna".
Premier oświadczył też, że w sobotę raz na zawsze problem z dopalaczami został rozwiązany. Ale czy na pewno?
"Polska The Times" rozmawia Dawidem Bratko, właścicielem 127 zamkniętych podczas sobotniej akcji sklepów. Spokój młodego 23-letniego biznesmena daje do myślenia. - Jesteśmy w Unii, a polski rząd nie może zrobić wszystkiego co mu się podoba - mówi Bratko. I zapowiada skoordynowaną akcję prawników w obronie swoich sklepów.
Jak pisze "Dziennik Gazeta Prawna" problem w tym, że granice prawa zostawiają też szerokie pole do popisu handlarzom. – Problemu dopalaczy nie rozstrzygnie się poprzez działania Inspekcji Sanitarnej. Problem tkwi w braku takiej nowelizacji ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii, która potrafiłaby zwalczyć ten proceder. Będzie to trudne, bo producenci potrafią bardzo szybko zmieniać skład chemiczny. Ale to już zadanie specjalistów, żeby tak opisać dopalacze, aby ich sprzedaż była niemożliwa - pisze DGP.
Akcji z dopalaczami raczej nie przewidział Janusz Palikot, jego show w Sali Kongresowej zostało zepchnięte przez to wydarzenie na dalsze strony dzienników. Inauguracja jego nowego ruchu ściągnęła z całego kraju kilka tysięcy jego zwolenników - pisze "Rzeczpospolita".