– Kończymy zadaszenie na trybunach. Pięknie to wygląda, bo dach ma formę skrzydła samolotu – tak o budowie najmniejszego stadionu w Polsce mówi Marek Klimek, wójt gminy Potworów (Mazowsze), wsi słynącej dotychczas z tego, że jest zagłębiem papryki.
Inwestycję nazywa "maleńki stadionik": na trybunach zmieści się 600 kibiców (Potworów liczy ok. 4,3 tys. mieszkańców, ale ma dwa małe kluby piłki nożnej: klasy B i ligi okręgowej). – Jeszcze tylko płotem nowym ogrodzić, utwardzić asfaltem parkingi, ale wszystko naraz się nie da. No i oświetlenie zrobić, przyłącza są – rozmarza się wójt, w którego gminie są już dwa boiska Orlik.
Po co więc ten stadion? – Musi być coś dla ciała, coś dla ducha. Ludzie muszą mieć sport – kwituje. Potworów stadion buduje sukcesywnie, w zależności od możliwości finansowych. Są tu pieniądze UE, urzędu marszałkowskiego i 300 tys. zł własnych środków.
– Zauważamy ogromne zainteresowanie budową i modernizacją stadionów, o skali niespotykanej dotychczas – przyznaje Jakub Kwiatkowski, rzecznik Ministerstwa Sportu i Turystyki.
Potworów to jedna z kilkudziesięciu gmin w Polsce, która albo już buduje, albo właśnie zaczyna budować stadion.