W nowym "Przekroju" Katarzyna Szymielewicz z Fundacji Panoptykon dokonuje rozbioru politycznego ACTAgate: "ACTA sygnalizuje obywatelom użytkownikom Internetu, że ich rząd stawia doraźne interesy pewnej grupy ekonomicznej ponad wartościami, które są ważne i dla Internetu, i dla demokracji. Nie przypadkiem "szybkie ścieżki" w procedurze sądowej należą do wyjątków, a organy ścigania tylko wyjątkowo mogą ograniczać nasze prawa obywatelskie bez wyroku sądu. Dawno temu w demokracji uznano, że czas poświęcony na deliberację nie jest czasem straconym, bo dzięki niej można zachować istotne dla tego systemu wartości. Spór o ACTA przerodził się w spór o hierarchię wartości w cyfrowym świecie, o filozofię regulowania tego obszaru niezbadanych jeszcze możliwości".
Adam Bodnar z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka analizuje poparcie, jakiego premierowi Węgier udzielił Donald Tusk: "Może wypowiedź premiera (...) nie powinna aż tak bardzo dziwić. Czy nie jest to bowiem kolejny przykład podejmowania decyzji na zasadzie liczy się tu i teraz, bieżący interes, ewentualnie perspektywa nieodległych sukcesów? Na ołtarzu Realpolitik należy składać - zarówno w kraju, jak i za granicą - większe wartości, jak demokracja, prawa człowieka czy przeciwdziałanie dyskryminacji. Kiedy są potrzebne, to oczywiście z tej karty się korzysta. Wtedy można nawet poprzeć parytety, prawa kobiet czy pochlebnie się wyrazić na temat osób homoseksualnych. Kiedy przeszkadzają - szybko się o nich zapomina i gra kartą racjonalności, modernizacji, racji stanu czy dobrem kraju. In vitro - nie ma pieniędzy, temat zastępczy. Związki partnerskie - są ważniejsze sprawy w kraju (...). Przy dobrej propagandzie i dzięki wiernym zastępom partyjnym nawet elitom intelektualnym trudno się w tym połapać, a już szczególnie elektoratowi, który - wobec braku realnego wyboru - i tak rządzących ciągle popiera".