Sparaliżowany od 22 lat Marek Lisowski miał według wrocławskiego prokuratora przewozić do Polski narkotyki. Śledczemu wystarczyły zeznania gangsterów, którzy wcześniej od inwalidy wyłudzili pieniądze.
Zgodnie z zasadami prawa każdy jest niewinny, chyba że sąd prawomocnym wyrokiem uzna inaczej. W sprawie Marka Lisowskiego, którą zbadały „Rz" i Małgorzata Cecherz, dziennikarka programu „Państwo w państwie" telewizji Polsat, działania organów państwa polskiego mało mają wspólnego z praworządnością.
Marek Lisowski ma obywatelstwo niemieckie, choć urodził się w 1970 r. w Świdnicy. Tam uczył się i pracował jako kucharz w restauracji Piast. Mając 18 lat, uciekł do Niemiec. – Miałem dość komuny, chciałem żyć normalnie, zarabiać pieniądze i kiedyś otworzyć własną restaurację – mówi w rozmowie z „Rz".
Marzenia pokrzyżowała tragedia. W 1990 r. Lisowski uległ wypadkowi samochodowemu. Cudem przeżył, ale został więźniem we własnym ciele. Diagnoza lekarzy: całkowity paraliż czterokończynowy. Szansą na powrót do normalnego życia była realizacja marzeń z dzieciństwa – własny lokal. Jego rodzice w 2005 r. zaczęli w Świdnicy budować restaurację, którą miał poprowadzić.