Służby mogły działać wcześniej

Wbrew temu, co mówił premier, już w maju były dowody, że Marcin P. popełnił przestępstwa

Publikacja: 05.09.2012 03:49

Paweł Graś i Donald Tusk

Paweł Graś i Donald Tusk

Foto: Fotorzepa, Radek Pasterski RP Radek Pasterski

Nasz wczorajszy tekst

wstrząsnął politykami. Przypomnieliśmy, że premier zapewniał 14 sierpnia, iż nie otrzymywał od służb informacji o Amber Gold, które wykraczałyby poza to, o czym pisały media. Tymczasem 24 maja do Kancelarii Premiera trafiła notatka ABW, która powstała m. in. na podstawie doniesienia Banku Gospodarki Żywnościowej. Alarmował on, że Amber Gold oszukuje klientów, iż deponuje złoto w BGŻ.

Zapytaliśmy wczoraj rzecznika rządu Pawła Grasia, kiedy Donald Tusk zapoznał się z notatką. Nie odpowiedział. Zamiast tego wieczorem opublikował list do „Rz". Zarzuca, że w naszym tekście znalazły się „nieprawdziwe informacje oraz krzywdzące nieścisłości". Zdaniem Grasia premier mówił wyłącznie, że nie dostał od służb informacji, by ostrzec syna. I nie mówił, że służby „ani prokuratura do dnia konferencji nie informowały o przestępczej działalności spółek Marcina P.".

Jednak to tłumaczenia rzecznika rządu mogą wprowadzać w błąd. Po pierwsze, premier 14 sierpnia mówił: „Informacje, jakie otrzymuję także od służb specjalnych są klauzulowane, (...) nie będą nigdy przedmiotem szerokich komentarzy publicznych, ale w czasie, o którym rozmawiamy, a więc wiosną, późną wiosną, wczesnym latem żadna z informacji, jakie otrzymywałem nie wykraczała poza to, o czym media informowały dość szeroko". Nie odnosiło się to zatem wyłącznie do jego syna, lecz do informacji podawanych przez służby.

Po drugie, premier mówił wtedy: „Problem polega na tym, że OLT Express i niestety Amber Gold działały w świetle prawa i do dzisiaj prokuratura nie dopatruje się znamion przestępstwa". Później dodał: „To co bezpośrednio zależne o moich decyzji, od decyzji rządu, lub instytucji rządowych, działało sprawnie, co nie znaczy, że mogło zapobiec temu procederowi, dopóki nie ma twardego przekonania, że mamy do czynienia z przestępstwem". Z zestawienia tych wypowiedzi wynika, że prokuratura ani służby podległe premierowi nie miały do połowy sierpnia „twardego przekonania", że doszło do przestępstwa. Co obala zarzut Grasia, że premier nie powiedział czegoś takiego.

Co więcej, i w tej wypowiedzi premiera jest nieścisłość. – Jeśli z pisma BGŻ do ABW wynika, że tego złota u nich nie było, prowadzący śledztwo dostali do ręki dowód, że doszło do oszustwa. Powinno to było wszystkich zmusić do szybkiego działania – mówi „Rz" Kazimierz Olejnik, były wiceszef Prokuratury Generalnej.

Szczegółowa odpowiedź na pismo Grasia w jutrzejszej „Rz".

Nasz wczorajszy tekst

wstrząsnął politykami. Przypomnieliśmy, że premier zapewniał 14 sierpnia, iż nie otrzymywał od służb informacji o Amber Gold, które wykraczałyby poza to, o czym pisały media. Tymczasem 24 maja do Kancelarii Premiera trafiła notatka ABW, która powstała m. in. na podstawie doniesienia Banku Gospodarki Żywnościowej. Alarmował on, że Amber Gold oszukuje klientów, iż deponuje złoto w BGŻ.

Pozostało jeszcze 84% artykułu
Kraj
Relacje, które rozwijają biznes. Co daje networking na Infoshare 2025?
Kraj
Tysiąc lat i ani jednej idei. Uśmiechnięta Polska nadal poszukuje patriotyzmu
Materiał Promocyjny
Jak Meta dba o bezpieczeństwo wyborów w Polsce?
Kraj
Jak będzie wyglądać rocznica koronacji Chrobrego? Czołgi na ulicach stolicy
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Kraj
Walka z ogniem w Biebrzańskim Parku Narodowym. „Pożar nie jest opanowany”