Z opublikowanych przez USA akt jednoznacznie wynika, że Amerykanie już w 1943 r. znali prawdę o Katyniu. Rodziny pomordowanych oficerów po ujawnieniu dokumentów czują gorycz z powodu zatajania przez Amerykanów faktów.
Przeprosin nie będzie
- Byłem na Kapitolu podczas uroczystości związanej z ujawnieniem amerykańskich akt katyńskich. Wszyscy klaskali i uśmiechali się. A ja byłem przygnębiony. Te dokumenty nie powiększą bowiem naszej wiedzy o zbrodni katyńskiej. Są tylko kolejnym dowodem na to, że Ameryka w trakcie II wojny światowej zachowywała się wobec Polski dwulicowo - mówi „Rz” Franciszek Herzog.
Herzog ma 81 lat. Jest obywatelem amerykańskim, mieszka w Connecticut. Urodził się jednak w II RP. Jego ojciec - również Franciszek Herzog - był polskim bohaterem. Legionistą, podpułkownikiem Wojska Polskiego. Podczas kampanii 1920 roku dostał Virtuti Militari. Kolejnej wojny z Sowietami nie przeżył. Po 17 września 1939 roku dostał się do niewoli i został zamordowany przez NKWD w Charkowie.
Jego ojciec w 1939 roku brał udział w obronie Lwowa. 22 września Polacy zdecydowali się poddać Sowietom, gdy komisarz polityczny Frontu Ukraińskiego Nikita Chruszczow dał słowo honoru, że obrońcom nie spadnie włos z głowy. Po złożeniu broni NKWD aresztowało jednak wszystkich oficerów. Trafili do obozu w Starobielsku, a wiosną 1940 roku zostali zastrzeleni. Rodzina Herzoga została wywieziona w 1940 roku do Kazachstanu. Jego żona umarła tam z wycieńczenia, a syn wydostał się z nieludzkiej ziemi z armią Andersa. W taki sposób trafił na Zachód.
- Ujawnienie tych dokumentów przez Amerykę to pusty gest. USA i Wielka Brytania powinny przeprosić Polskę za to, że przez wiele lat mataczyły w sprawie Katynia. Za to, że ukrywały to, że za spust pociągali Sowieci. Tylko przeprosiny, a nie jakieś stare dokumenty mogą mnie usatysfakcjonować - podkreślił Herzog.