Przestrzeń między Rosją a Europą

Mołdawia i Naddniestrze doszły w Brukseli do porozumienia, ale do rozwiązania konfliktu jeszcze daleko.

Publikacja: 07.10.2013 02:30

Parada wojskowa w samozwańczej republice Naddniestrza

Parada wojskowa w samozwańczej republice Naddniestrza

Foto: AFP PHOTO

W ubiegłym tygodniu w Brukseli odbyła się kolejna runda trwających od 2011 roku negocjacji, których celem jest rozwiązanie problemu Naddniestrza – samozwańczej autonomicznej republiki, która wydzieliła się z terytorium Mołdawii i funkcjonuje z pomocą Rosji. Rozmowy organizowane są w formacie 5+2, który obejmuje mediatorów – OBWE, Rosję i Ukrainę, obserwatorów – USA i UE, oraz podmioty procesu pokojowego: Mołdawię i Naddniestrze. – Mamy powody do optymizmu. Uzgodniliśmy, że będziemy stopniowo realizować program dojścia do swobody poruszania się i wymiany towarowej – mówiła po spotkaniu Nina Sztanski, negocjatorka ze strony Naddniestrza. Porozumienie potwierdził Eugen Karpow, negocjator mołdawski. Obiecał, że parlament zajmie się nowymi przepisami, w tym m.in. zniesieniem kontroli imigracyjnych wobec posiadaczy paszportów ukraińskich i rosyjskich, którzy zamieszkują Naddniestrze.

Łagodny konflikt

Mołdawia musi wzmacniać kontrole na granicach, jeśli chce podpisać z UE umowę o ruchu bezwizowym. Karpow obiecał jednak, że mieszkańcy Naddniestrza na tym nie ucierpią.

Cywilizowane rozmowy na neutralnym gruncie, uśmiechy i przyjazne gesty – to raczej rzadkość u stron tzw. zamrożonych konfliktów na terenie byłego ZSRR.

Jednak ten o Naddniestrze ma stosunkowo łagodny przebieg, nie ma w nim etnicznej nienawiści czy zbrojnych napięć. Nawet Rosja, mocodawca dokonanej w 1990 roku secesji, jest w zasadzie za włączeniem Naddniestrza do Mołdawii, bo obawia się, że bez tego Mołdawia znajdzie się jeszcze dalej od jej strefy wpływów. Ale warunkiem jest stworzenie równoprawnej federacji, w której Naddniestrze uzyska wystarczającą autonomię, a jego elity polityczne ważne miejsce we władzach państwa. Tego z kolei obawia się Mołdawia, sama ciągle mało stabilna w swoim proeuropejskim kursie.

Kiszyniów chce na Zachód

Dlatego na razie na zakończenie secesji nie ma co liczyć. Nina Sztanski przyznała: „do rozwiązania jest jeszcze wiele problemów”.

Sytuację komplikuje wyraźnie proeuropejski kurs Kiszyniowa. Gdy w Gruzji doszło do zmiany władzy, a Armenia sama wybrała przyszłość z Rosją, Mołdawia wyrasta na prymusa w gronie państw Partnerstwa Wschodniego. Formalnie bardziej zaawansowana w negocjacjach jest Ukraina, bo parafowała już umowę stowarzyszeniową z UE, której częścią jest porozumienie o strefie wolnego handlu. Podobną umowę Mołdawia parafuje dopiero na szczycie PW w Wilnie w listopadzie, kiedy to Ukraina ma podpisać dokument, jeżeli rozwiąże ostatecznie sprawę Julii Tymoszenko (sprawy tej dotyczy rozmowa z byłym ministrem gospodarki w jej rządzie Bohdanem Danyłyszynem – na sąsiedniej stronie).

Mołdawia jest zdeterminowana co do kursu na Europę, o czym świadczy zresztą nazwa rządzących tam od 2009 roku koalicji, najpierw Sojuszu na rzecz Integracji Europejskiej, a od maja 2013 – Koalicji Proeuropejskiej.

Ta proeuropejska orientacja z jednej strony czyni Mołdawię atrakcyjną dla Naddniestrza, ale z drugiej strony utrudnia proces zjednoczenia. – Ekonomicznie Mołdawia zintegrowana z rynkiem unijnym, może nawet z perspektywą ruchu bezwizowego, jest dla firm i mieszkańców Naddniestrza atrakcyjna. Ale politycznie sprawa się komplikuje, bo Naddniestrze jest prorosyjskie – mówi „Rz” Nicu Popescu, ekspert unijnego Instytutu Badań nad Bezpieczeństwem ISS.

Gazprom już niegroźny

A Rosja widzi projekt Partnerstwa Wschodniego, a szczególnie umów stowarzyszeniowych z UE, jako wrogą inicjatywę. Jako ostrzeżenie dla Kiszyniowa zablokowała już import mołdawskiego wina i niedwuznacznie napomyka o chłodnej zimie. Mołdawia jest w 100 procentach zależna od rosyjskiej energii.

Ekspert ISS uważa jednak, że groźby energetyczne raczej nie zostaną zrealizowane. – Dziś jest inna sytuacja niż kilka lat temu i Unia Europejska może sobie pozwolić na retorsje wobec Gazpromu – uważa Popescu.

W ubiegłym tygodniu w Brukseli odbyła się kolejna runda trwających od 2011 roku negocjacji, których celem jest rozwiązanie problemu Naddniestrza – samozwańczej autonomicznej republiki, która wydzieliła się z terytorium Mołdawii i funkcjonuje z pomocą Rosji. Rozmowy organizowane są w formacie 5+2, który obejmuje mediatorów – OBWE, Rosję i Ukrainę, obserwatorów – USA i UE, oraz podmioty procesu pokojowego: Mołdawię i Naddniestrze. – Mamy powody do optymizmu. Uzgodniliśmy, że będziemy stopniowo realizować program dojścia do swobody poruszania się i wymiany towarowej – mówiła po spotkaniu Nina Sztanski, negocjatorka ze strony Naddniestrza. Porozumienie potwierdził Eugen Karpow, negocjator mołdawski. Obiecał, że parlament zajmie się nowymi przepisami, w tym m.in. zniesieniem kontroli imigracyjnych wobec posiadaczy paszportów ukraińskich i rosyjskich, którzy zamieszkują Naddniestrze.

Kraj
Były dyrektor Muzeum Historii Polski nagrodzony
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kraj
Podcast Pałac Prezydencki: "Prezydenta wybierze internet". Rozmowa z szefem sztabu Mentzena
Kraj
Gala Nagrody „Rzeczpospolitej” im. J. Giedroycia w Pałacu Rzeczpospolitej
Kraj
Strategie ochrony rynku w obliczu globalnych wydarzeń – zapraszamy na webinar!
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kraj
Podcast „Pałac Prezydencki”: Co zdefiniuje kampanię prezydencką? Nie tylko bezpieczeństwo