Wczoraj przed godz. 11 para młodych ludzi w wieku 24 i 26 lat wezwała pogotowie do swojego 11-miesięcznego synka na ul. Wschodnią. Karetka była kilkanaście minut później. Lekarze stwierdzili zgon dziecka. Powiadomili policję. Uznali bowiem, że ktoś mógł przyczynić się do jego śmierci.
Na miejsce przyjechała ekipa śledcza. – Przeprowadzono oględziny ciała dziecka. Nie ujawniono obrażeń ciała, ani innych śladów przestępczej działalności – mówi Krzysztof Kopania, rzecznik łódzkiej prokuratury.
Rodzice tłumaczyli policjantom, że od kilku dni chłopiec chorował na biegunkę. W poniedziałek byli z dzieckiem u lekarza. Chłopcu przepisano leki, a jego stan zdrowia się poprawił.
Nie wiadomo więc dlaczego dziecko w czwartek zmarło. - Biegły z zakresu medycyny sądowej nie był w stanie określić przyczyny zgonu. Stwierdził, że nastąpił on prawdopodobnie pomiędzy godziną 6, a 8 rano – mówi prok. Kopania.
Zwłoki dziecka zostały już przewiezione do Zakładu Medycyny Sadowej, gdzie najprawdopodobniej już w poniedziałek odbędzie się, sekcja zwłok. - Przybliży ona odpowiedz na pytanie, dlaczego dziecko zmarło – mówi prok. Kopania. Dodaje, że może się okazać, że będą potrzebne szczegółowe badania.