Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski powiedział wczoraj na konferencji prasowej w Weimarze, że "gdyby znalazły się u nas dwie ciężkie brygady krajów NATO byłby usatysfakcjonowany i szczęśliwy", zaś premier Donald Tusk uznał zaangażowanie Sojuszu w Polsce jako "niesatysfakcjonujące". Szef MON Tomasz Siemoniak zastrzega jednak, by słów tych nie interpretować jako oficjalny wniosek o przysłanie wojsk NATO do Polski.

- Takiej propozycji i takiego wniosku do NATO nie było. To są spekulacje, ponieważ była tylko wypowiedź ministra Sikorskiego na konferencji prasowej. To nie była formalna propozycja - mówił dziś rano w Radiu Zet Siemoniak. O tym, czy rzeczywiście Sojusz zdecyduje o zwiększeniu swojej obecności na swojej wschodniej flance, będzie wiadomo dopiero w czerwcu.

- NATO zobowiązało swoją strukturę wojskową do przygotowania projektu, jak NATO powinno być obecne we wschodniej Europie. Dopiero za kilka miesięcy będzie można mówić, jakie decyzje zapadną - powiedział minister - Wszyscy jesteśmy za większą obecnością Stanów Zjednoczonych i NATO w Polsce, ale o żadnych szczegółach nie można teraz mówić.

W podobnym tonie wypowiedział się szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego gen. Stanisław Koziej. Według niego, stacjonowanie bądź rotacja wojsk Sojuszu w Polsce możliwa jest jedynie w dłuższej perspektywie, o ile nie uda się doprowadzić do "deeskalacji" konfliktu z Rosją.

- Jeśli ta sytuacja niebezpieczeństwa w tym regionie będzie się utrzymywać, NATO może takie decyzje podjąć - mówił generał w "Sygnałach Dnia" w radiowej Jedynce. Koziej zaznaczył, że NATO już zareagowało na agresję i szantaż militarny Rosji poprzez zwiększenie gotowości wojsk i zwiększenia liczby ćwiczących żołnierzy. Natomiast decyzja o rozmieszczeniu jednostek Sojuszu w Polsce czy w krajach bałtyckich będzie kwestią tego, jaka będzie strategiczna przyszłość i funkcja NATO w związku ze zmianą sytuacji geopolitycznej.  - W tej długiej perspektywie ja myślę, że nie można wykluczyć, jeżeli nie uda się ustabilizować sytuacji, jeśli nie uda się doprowadzić do deeskalacji, jeśli Rosja się nie cofnie, nie zrealizuje tych wszystkich różnych postulatów, które były formułowane, to nie można wykluczyć właśnie również decyzji natowskiej o zwiększeniu stacjonowania tutaj wojsk na stałe - powiedział Koziej.