- Sposób działania sprawcy, jego rysopis pasują do zatrzymanego mężczyzny – mówi nam jeden z policjantów, zaangażowanych w sprawę. – Ale to niczego nie przesądza. Nie jest wykluczone, że mężczyzna się przyznaje do napaści sprzed roku, by zaistnieć medialnie – dodaje nasz rozmówca.
Do ataku na Kubę Wojewódzkiego doszło w październiku ub. roku na warszawskiej Pradze Południe, przed siedzibą radia Eska Rock przy ul. Jubilerskiej. W rozgłośni tej Wojewódzki prowadził poranne audycje.
Przed wejściem został oblany żrącą substancją przez nieznanego mężczyznę. Po ataku dziennikarz obmył twarz i ręce, następnie pojechał do lekarza. Ten stwierdził u niego oparzenia policzka i dłoni. Wojewódzki nie odniósł poważniejszych obrażeń, bo na twarzy miał okulary.
Potem badania wykazały na ubraniu Kuby Wojewódzkiego kapsaicynę - substancje wykorzystywaną przy produkcji gazu pieprzowego i występuje w papryce chili.
Choć kamery nagrały moment, gdy nieznany, zakapturzony mężczyzna atakuje dziennikarza. Mimo publikacji jego wizerunku w mediach nie udało ustalić kim jest sprawca, dlatego w grudniu postępowanie w tej sprawie umorzono.