To będzie ciekawy eksperyment. Koalicyjny wielonarodowy rząd Unii Europejskiej, na czele z przewodniczącym i jego zastępcami, którego celem jest zrealizowanie ściśle określonych ważnych projektów, a nie produkowanie nieokreślonej masy legislacji.
Jeszcze nigdy w Komisji Europejskiej nie było tylu byłych premierów i ministrów. Jean-Claude Juncker chce wykorzystać sytuację i dać im polityczną władzę. A jednocześnie zobowiązać ich do wykonywania jego priorytetów.
Władza w ręce wiceszefów KE
– Juncker poważnie traktuje zagrożenie populistycznymi eurosceptycznymi ruchami w UE. Jego zdaniem Komisja Europejska musi stawić temu czoła. Dlatego chce zbudować zespół nastawiony na realizowanie flagowych projektów – mówi nam nieoficjalnie osoba znająca kulisy tworzenia nowej Komisji.
Silni wiceprzewodniczący mogą stanowić zagrożenie dla zwykłych komisarzy. Elżbieta Bieńkowska będzie miała potężną tekę komisarza ds. rynku wewnętrznego, przedsiębiorczości oraz małych i średnich firm. Polska nie chciała stanowiska wiceprzewodniczącego bez teki, zakładając, że komisarz, któremu nie podlega konkretna dyrekcja generalna, czyli rodzaj ministerstwa, niewiele może.
Teoretycznie tak jest, ale widać, że sam Juncker chce wyposażyć swoich zastępców w znaczące kompetencje, a komisarzy zmusić do konsultowania z nimi swoich projektów. Na stanowiska wiceprzewodniczących mianował wicepremierów lub doświadczonych komisarzy.