- Łącznie w sprawie jest ośmiu podejrzanych. Postawiliśmy im zarzuty uprowadzenia prezesa spółki, usiłowanie wymuszenia rozbójniczego, podszywanie się pod policjantów. Dwaj rzeszowscy przedsiębiorcy mają zarzuty zlecenie porwania – mówi „Rzeczpospolitej" Łukasz Harpula, zastępca prokuratora rejonowego dla miasta Rzeszowa.
Wśród zamieszanych w przestępczy plan jest Zbigniew G. z komendy stołecznej oraz Leszek Z. z komendy powiatowej w Tczewie (woj. pomorskie).
Wydarzenia, które miały początek we wrześniu nadają się na scenariusz sensacyjnego filmu, w którym jest wszystko co potrzeba, by zainteresować widza: duże pieniądze, porwanie, mistyfikacja i dokumenty na wagę milionów.
Historia wygląda następująco: 4 września w Rzeszowie prezes jednej ze spółek (dla jego dobra śledczy nie podają nazwiska) odwiózł dziecko do przedszkola, a kiedy wracał podeszło do niego czterech mężczyzn.
– Podali się za funkcjonariuszy CBŚ, pokazali policyjną odznakę, założyli mu na ręce kajdanki, po czym poprosili do samochodu – opowiada prok. Harpula.