W porwaniu biznesmena palce maczali policjanci

Osiem osób, w tym dwóch policjantów jest zamieszanych w uprowadzenie biznesmena z Rzeszowa. Mężczyzna został zwabiony do samochodu i zawieziony do notariusza, gdzie próbowano go zmusić by podpisał dokumenty o uznaniu 41 mln zł długu.

Publikacja: 20.11.2014 18:20

W porwaniu biznesmena palce maczali policjanci

Foto: Policja

- Łącznie w sprawie jest ośmiu podejrzanych. Postawiliśmy im zarzuty uprowadzenia prezesa spółki, usiłowanie wymuszenia rozbójniczego, podszywanie się pod policjantów. Dwaj rzeszowscy przedsiębiorcy mają zarzuty zlecenie porwania – mówi „Rzeczpospolitej" Łukasz Harpula, zastępca prokuratora rejonowego dla miasta Rzeszowa.

Wśród zamieszanych w przestępczy plan jest  Zbigniew G. z komendy stołecznej oraz Leszek Z. z komendy powiatowej w Tczewie (woj. pomorskie).

Wydarzenia, które miały początek we wrześniu nadają się na scenariusz sensacyjnego filmu, w którym jest wszystko co potrzeba, by zainteresować widza: duże pieniądze, porwanie, mistyfikacja i dokumenty na wagę milionów.

Historia wygląda następująco: 4 września w Rzeszowie prezes jednej ze spółek (dla jego dobra śledczy nie podają nazwiska) odwiózł dziecko do przedszkola, a kiedy wracał podeszło do niego czterech mężczyzn.

– Podali się za  funkcjonariuszy CBŚ, pokazali policyjną odznakę, założyli mu na ręce kajdanki, po czym poprosili do samochodu – opowiada prok. Harpula.

W trakcie jazdy „mundurowi" przekonywali biznesmena, by podpisał u notariusza różne dokumenty. Grozili, że jeśli tego nie zrobi, zawiozą go do prokuratury w Warszawie lub Szczecinie, a tam najpewniej zostanie aresztowany – wynika z ustaleń śledczych.

Początkowo mężczyzna zgodził się złożyć wyjaśnienia w prokuraturze, jednak to nie spodobało się porywaczom, którzy zaczęli na niego mocno naciskać. Wtedy biznesmen zorientował się, że to przebierańcy. Ponieważ sprawcy straszyli go i mu grozili, zadeklarował, że podpisze co zechcą i zgodził się na wizytę u notariusza.

Porywacze, by psychicznie złamać przedsiębiorcę, pokazywali mu kaburę z bronią, a na dłonie zakładali czarne rękawiczki.

Po przyjeździe do notariusza już czekały gotowe do podpisu dokumenty.

- Wtedy uprowadzony prezes wykorzystując chwilową nieobecność sprawców, ukradkiem napisał na kartce notariuszowi prośbę, żeby ten wezwał policję. Kiedy zjawił się patrol, porywacz będący wraz z  pokrzywdzonym w kancelarii, pokazał policyjną odznakę i korzystając z zamieszania uciekł – opowiada Łukasz Harpula. Był to Leszek Z. z Tczewa, który  - jak później się okazało – miał prawdziwą odznakę, bo rzeczywiście był policjantem. Pozostali mężczyźni, którzy wieźli prezesa, także się ulotnili.

Tajemnicze uprowadzenie rozwikłał specjalny zespół funkcjonariuszy z komendy wojewódzkiej w Rzeszowie oraz prokuratorzy. Ustalili motyw i zatrzymali wszystkie osoby zamieszane w sprawę.

Okazało się, że w mistyfikację byli zaangażowani czterej bezpośredni porywacze (w tym policjant z Tczewa), funkcjonariusz z Warszawy oraz jego znajoma z biznesu Anna Z.

Zlecenie przestępstwa wydali Mirosław M. i Ryszard P. - przedsiębiorcy z Rzeszowa, którzy uważali, że spółka porwanego jest im winna 41 mln zł.

- Zleceniodawcy dotarli do Rafała K., przedsiębiorcy z Żyrardowa pod Warszawą i wspólnie uradzili, że najlepszym sposobem na odzyskanie długu będzie porwanie prezesa spółki zależnej i nakłonienie go do podpisania odpowiednich dokumentów – tłumaczy Łukasz Harpula.

Dalej wydarzenia potoczyły się błyskawicznie: Rafał K. wziął do pomocy znajomego policjanta z komendy stołecznej, ten wciągnął w plan znajomą Annę Z., a ta zwerbowała do pomocy trzech znajomych z Pomorza (Arkadiusza B., Ireneusza R. i policjanta Leszka Z.). To właśnie ci trzej mężczyźni, wraz z Rafałem K. udając policjantów CBŚ, porwali biznesmena sprzed przedszkola.

Zbigniew G. - stołeczny funkcjonariusz za pomoc w całej akcji zażyczył sobie słonej gratyfikacji - kilkuset tysięcy złotych. To Anna miała odebrać pieniądze od zleceniodawców – ustalili śledczy. Jednak zamiast lewego zarobku, policjant, podobnie jak i pozostali zamieszani w przestępczy plan, doczekali się zarzutów.

Podejrzani są na wolności - wpłacili kaucje w łącznej wysokości ok. 100 tys. zł. Mający zarzuty policjanci zostali zwieszeni w czynnościach, a jeden z nich został też wydalony ze służby - jednak od tej decyzji się odwołał. - Większość podejrzanych przyznała się do zarzucanych im czynów i wyraziła chęć dobrowolnego poddania się karze – podsumowuje prokurator Harpula.

- Łącznie w sprawie jest ośmiu podejrzanych. Postawiliśmy im zarzuty uprowadzenia prezesa spółki, usiłowanie wymuszenia rozbójniczego, podszywanie się pod policjantów. Dwaj rzeszowscy przedsiębiorcy mają zarzuty zlecenie porwania – mówi „Rzeczpospolitej" Łukasz Harpula, zastępca prokuratora rejonowego dla miasta Rzeszowa.

Wśród zamieszanych w przestępczy plan jest  Zbigniew G. z komendy stołecznej oraz Leszek Z. z komendy powiatowej w Tczewie (woj. pomorskie).

Pozostało 90% artykułu
Kraj
Były dyrektor Muzeum Historii Polski nagrodzony
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kraj
Podcast Pałac Prezydencki: "Prezydenta wybierze internet". Rozmowa z szefem sztabu Mentzena
Kraj
Gala Nagrody „Rzeczpospolitej” im. J. Giedroycia w Pałacu Rzeczpospolitej
Kraj
Strategie ochrony rynku w obliczu globalnych wydarzeń – zapraszamy na webinar!
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kraj
Podcast „Pałac Prezydencki”: Co zdefiniuje kampanię prezydencką? Nie tylko bezpieczeństwo