Część górników pracujących w kopalniach należących do Jastrzębskiej Spółki Węglowej jest przekonanych, że zawarte porozumienie jest niekorzystne dla zatrudnionych i łamie przepisy prawa pracy. I powstało dlatego, że tak się dogadali związkowcy z władzami spółki. A nikt nie brał pod uwagę tego, co myślą sami górnicy– Piszą do nas ludzie, górnicy. Narzekają, że odbijają się od związkowych drzwi, nie mogą się doprosić o rozmowę ze związkowcami i nie są w stanie się do nich dodzwonić. Związkowcy w kopalniach się schowali – mówi rp.pl Oskar Karwacki, przewodniczący nowego związku zawodowego w kopalni „Pniówek." To inicjatywa oddolna. Związek powstał, bo skrzyknęli się sami górnicy.
Górnicy czują się oszukani przez związki zawodowe, które w czasie strajku i masówek obiecywały im, że żadne porozumienie nie zostanie podpisane, zanim jego warunki nie zostaną zaakceptowane przez załogę.
Tymczasem w porozumieniu podpisanym przez związki zawodowe i JSW 23 lutego, które zakłada oszczędności w kopalniach rzędu 515 mln zł, znalazły się punkty, na które załoga nie wyraziła zgody.
To m.in. akceptacja sześciodniowego tygodnia pracy, wydłużenie czasu pracy na dole z 7.5 godziny do 8 godzin i zgoda na wypłacenie teraz tylko 40 proc. 14 pensji (pozostałe 60 proc. mają dostać jesienią). – Podejrzewamy, że związki poszły na układ z zarządem JSW. Strajk był prawdopodobnie nielegalny i władze spółki zagroziły, że jeśli górnicy się nie zgodzą na zaproponowane warunki, to podadzą ich do sądu. Dlatego pewnie do prokuratury doniesienie złożyła organizacja pracodawców – tłumaczy Karwacki.
Nowy związek zawodowy „Jedność kopalni Pniówek" to nie jedyna inicjatywa pracowników kopalń. Podobne powstają także w kopalniach „Zofiówka", „Boryna" i „Jas-Mos." Zebrania założycielskie odbędą się w najbliższy weekend. – Górnicy wiedzą, że jeśli sami nie zaprowadzą ładu i porządku w swoich kopalniach, to go tam nie będzie – mówi Karwacki.