Ulica Emilii Plater, łącząca Świętokrzyską z Alejami Jerozolimskimi, stała. Posuwaliśmy się w tempie 10 metrów na pół godziny. Po kilku minutach wyłączyłem iPoda, bo muzyka mnie drażniła. Włączyłem radio.
W TokFM rozmawiali o prawie do prywatności. Na Jedynce i Trójce rozmawiali o aferze gruntowej. W RMF i Radiu Zet leciała muzyka, która mnie drażniła. Wróciłem do TokFM. Rozmawiali o aferze gruntowej.
Miasto stało. Kierowcy wściekli krzyczeli w kierunku swoich kierownic. Inni nerwowo palili papierosy. Jedna pani wyskoczyła z auta krzycząc do swego partnera: - Nie wytrzymam tego, idę na piechotę!
Wszyscy trąbili. Rowerzyści wywoływali wściekłość, bo przemykali między autami, które próbowali przebyć dodatkowe pięć metrów choćby chodnikiem.
Coś się stało. Ale co? Gdzie? Afera gruntowa. Prywatność. Jakość pracy sądów. Afera gruntowa. Kampania prezydencka. Ale co się dzieje w Warszawie, teraz, tu?