U liberałów konstytucja z 1997 r. budzi uczucia co najmniej ambiwalentne. Niemała jej część w zakresie praw i wolności wydaje się zbiorem pustych obietnic i niewolnych od patosu frazesów, w szczególności jeśli zerkniemy do części poświęconej wolnościom i prawom, ekonomicznym, socjalnym i kulturalnym.
Dlatego propozycję „Rzeczpospolitej", aby podyskutować o potrzebie napisania nowej konstytucji czy wprowadzenia zasadniczych zmian do konstytucji z 1997 r., wypada uznać za próbę potraktowania zarówno polskiego państwa, jak i prawa poważnie. To wyjście poza absurdalny dziś podział „my – oni", sięgający jeszcze PRL, dzięki któremu można dystansować się wobec całej sfery publicznej, nie ponosić za nic odpowiedzialności i spać spokojnie.