Gang rozbili funkcjonariusze Centralnego Biura Śledczego Policji z wydziału w Zielonej Górze, pod nadzorem tutejszej prokuratury i przy współpracy niemieckich śledczych.
Grupa trudniąca się procederem była dobrze zorganizowana i jak w każdej takiej strukturze obowiązywał w niej ścisły podział ról. Pomysłodawcą i liderem przedsięwzięcia był 32-latek, bez kryminalnej przeszłości, wcześniej utrzymujący się z zajęć dorywczych.
- Dotychczas zatrzymaliśmy jedenaście osób w wieku od 25 do 60 lat. Usłyszały zarzuty kradzieży ponad tysiąca paneli fotogalwanicznych o wartości przeszło 500 tys. euro – mówi Katarzyna Balcer, rzeczniczka CBŚ Policji.
Intratny proceder ruszył w styczniu ubiegłego roku, kiedy z pól na terenie Brandenburgii i Bawarii zaczęły wręcz masowo ginąć instalowane tam panele solarne. Sprawcy zazwyczaj zakradali się nocą albo o zmierzchu, demontowali urządzenia, po czym wywozili je samochodami. Przez długi czas byli bezkarni. Dzisiaj śledczy już wiedzą, że złodziejom udawało się tak długo działać dlatego, że główny organizator zwerbował do pomocy ludzi o różnych specjalnościach, a w grupie dokładnie rozdzielał im zadania.
- Każdy odgrywał inną rolę. Jedni sprawcy mający umiejętności techniczne rozpinali obwody elektryczne pól solarnych tak, aby ich nie uszkodzić. Kolejni ładowali urządzenia na ciężarówki, a jeszcze inni zajmowali się ich przewozem na teren Polski – opowiada Katarzyna Balcer.