Reklama

Kary za dopalacze to czysta fikcja

Firmy handlujące dopalaczami masowo nie płacą kar nakładanych przez inspekcję sanitarną. Ta nie jest w stanie ich przymusić: ściąga niecałe 3 proc. orzeczonych sum.

Aktualizacja: 17.07.2015 07:28 Publikacja: 16.07.2015 21:05

Kary za dopalacze to czysta fikcja

Foto: Fotorzepa/Radek Pasterski

Przepisy pozwalają surowo traktować firmy, które bogacą się na sprzedaży dopalaczy – grożą im potężne kary finansowe – do 1 mln zł. Tyle teoria. W praktyce nie sposób wyegzekwować tych kwot.

W pierwszym półroczu tego roku inspektorzy sanitarni w całym kraju nałożyli prawie 13 mln zł takich grzywien. Wyegzekwowali... niecałe 360 tys. zł – wynika z danych Głównego Inspektoratu Sanitarnego, jakie poznała „Rzeczpospolita".

Szczegółowe zestawienie za początek 2015 r. jest porażające. Tylko w czterech województwach cokolwiek udało się ściągnąć. W pozostałych ani złotówki.

Kwotowo najwięcej, bo 300 tys. zł, ale przy 1,7 mln nałożonych kar ściągnęli z firm inspektorzy sanitarni w woj. łódzkim, gdzie jest „zagłębie dopalaczowe", a skala zatruć jedna z najwyższych. Na Pomorzu udało się ściągnąć co prawda jedną trzecią z 90 tys. zł grzywien.

Kilka procent kary zapłaciły firmy w woj. dolnośląskim, jeszcze mniej przyłapane na sprzedaży trujących środków w woj. kujawsko-pomorskim.

– Pracujemy na pełnych obrotach, rekwirujemy dopalacze, badamy je i nakładamy coraz więcej kar. A procedura jest długotrwała i kiedy decyzje są prawomocne, firma już nie istnieje i nie ma jak wykonać kary – przyznaje Andrzej Trybusz, wojewódzki inspektor sanitarny w Poznaniu.

Spółki handlujące dopalaczami są bezkarne. Np. w Poznaniu na tej samej ulicy działa już dziewiąta z tej branży zakładana przez ten sam krąg osób. Kiedy pod jedną pali się grunt, zwija działalność i powstaje nowa. – Zawiadomiliśmy prokuraturę o takich praktykach, ale na razie bez efektu – mówi Trybusz.

Reklama
Reklama

Inny problem to brak majątku. – Niektóre firmy praktycznie nie wykazują obrotów, więc nie ma z czego ściągnąć kar. Jednak nie rezygnujemy i przekazujemy windykację do urzędów skarbowych – zapewnia Tomasz Białas z GIS.

Ale gdy spółka nie ma majątku, fiskus ponosi porażkę.

W rezultacie milionowa kara, która miała być straszakiem i boleśnie uderzać po kieszeni w dopalaczowy biznes, nie działa.

Zwykle to, co uda się sciągnąć, nie pokrywa nawet kosztów badań dopalaczy – a te są konieczne, bo karę można nałożyć dopiero po stwierdzeniu, że środek zawiera zakazane substancje. – Robimy kontrole, nakładamy kary, a ostatecznie cała para idzie w gwizdek – mówi jeden z inspektorów.

Nasi rozmówcy uważają, że pomóc mogłyby służby skarbowe, które powinny sprawdzać, jak to możliwe, że wykazujący mizerne zyski dopalaczowi bossowie mają luksusowe domy i samochody.

– Warto rozważyć taką zmianę przepisów, by produkcja i handel dopalaczami były zagrożone sankcjami karnymi podobnie jak obrót narkotykami – uważa Trybusz. Twierdzi, że trzeba też tak uszczelnić system, by nie można było uciekać przed zobowiązaniami do kolejnych spółek.

Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Warszawa
Kolejne dziesiątki milionów w remont Sali Kongresowej. Termin otwarcia się oddala
Kraj
Czeski RegioJet wycofuje się z przyznanych połączeń. Warszawa najbardziej dotknięta decyzją
Kraj
Warszawiacy zapłacą więcej za wywóz śmieci. „To zwykły powrót do starych stawek”
Kraj
Zielone światło dla polskiej elektrowni jądrowej i trzęsienie ziemi w PGE
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama