#RZECZoPOLITYCE Bielecki: To Europa czeka na wybory w USA

Dużo bardziej niż Amerykanie wyborami w USA interesują się Europejczycy - mówił Jędrzej Bielecki, dziennikarz działu zagranicznego "Rzeczpospolitej", gość Tomasza Krzyżaka w programie #RZECZoPOLITYCE.

Aktualizacja: 21.09.2016 10:44 Publikacja: 21.09.2016 09:09

#RZECZoPOLITYCE Bielecki: To Europa czeka na wybory w USA

Foto: rp.pl

- Wydawało się, że Hillary Clinton w ostatecznej batalii o Biały Dom będzie miała ogromną przewagę. Tymczasem sondaże wskazują, że obydwoje kandydaci mają niemal równe szanse, przy czym raz prowadzi Clinton, a raz Trump. Żadne z nich nie może być pewne wygranej, zwłaszcza że wiele zależy od głosów tzw. swing states - stanów, które nie opowiadają się zdecydowanie za żadnym z kandydatów.

- Do zbliżającej się pierwszej publicznej debaty kandydatów Clinton podchodzi bardzo osłabiona - jak mówił George Friedman w rozmowie z "Rzeczpospolitą", osłabia ją zmasowana niechęć do establishmentu i ogromny brak zaufania dla jej kandydatury. Entuzjazm zwolenników Trumpa jest znacząco większy niż zwolenników Clinton - mówił gość Tomasza Krzyżaka.

- Trump będzie chciał udowodnić, że jest bardziej odpowiedzialny niż postrzegają go Amerykanie. Clinton z kolei będzie chciała dowieść, że nie jest politycznym robotem, ale człowiekiem z krwi i kości - uważa Bielecki.

Dziennikarz jest zdania, że sytuacja Hillary Clinton jest też trudniejsza ze względu na jej problemy zdrowotne. W świadomości Amerykanów zakorzeniony jest stereotyp, że kobieta jest istotą słabszą. - Gdyby to Trump złapał zapalenie płuc, machnęliby ręką i stwierdzili: e, przejdzie mu. Choroba Clinton osłabia ją dodatkowo - Amerykanie chcą mieć silnego przywódcę.

- Do tej pory sądzono, że to są wybory z góry rozstrzygnięte - kto ma pieniądze i media - ten wygra.  Trump pokazał, że tak nie jest. Jego kampania jest bardzo tania, przeprowadził ją wbrew aparatowi Republikanów i ją wygrał. Oznacza to, że poziom frustracji w USA jest tak duży, że establishment może polec - ostrzegł Bielecki.

Zdaniem Jędrzeja Bieleckiego, to Europa znacznie bardziej emocjonuje się wyborami w USA niż Amerykanie, którzy do niedawna w dużej mierze w ogóle się nimi nie interesowali. - Amerykanie patrzą na prezydenta nie jak na kogoś, kto zmieni ich życie, tylko na element całego skomplikowanego systemu władzy, który składa się z wielu elementów - uważa Bielecki. - Europejczycy z kolei postrzegają prezydenta USA jako kluczową postać. I w pewnym sensie mają rację - amerykański prezydent ma dużo większą władzę w sprawach zagranicznych niż w wewnętrznych.

- Na przykład: boimy się Rosji. Przyjeżdża Obama i myślimy, że to jedyny człowiek, który może nas przed nią obronić. Dlatego interesujemy się, kto będzie jego następcą. Amerykanie mają inny punkt widzenia.

Gość programu ocenia ostrożnie, że korzystniejsze dla Polski byłoby zwycięstwo Hillary Clinton. - Wciąż mamy w pamięci, że to Bill Clinton w 1994-95 roku, kiedy pojawiły się kwestie poszerzenia NATO podjął decyzje, które przyniosły przesunięcie granic Zachodu. Bez tego nie bylibyśmy nie tylko członkami Sojuszu, ale też Unii Europejskiej, bylibyśmy dziś zapewne w takiej szarej strefie, w jakiej teraz jest Ukraina. Hillary Clinton była wówczas nie tylko żoną swojego męża, ale była bardzo ważną postacią w polityce - mówił Jędrzej Bielecki.

- Jest bardziej przewidywalna niż Donald Trump, bardziej twarda, więc w tych niepewnych czasach, gdy mamy Brexit, gdy nie wiadomo, co będzie z Niemcami, z francuskim Frontem Narodowym... Wydaje się, że taka osoba byłaby lepsza dla Polski - ocenił Bielecki.

#RZECZoPOLITYCE: Jędrzej Bielecki o wyborach prezydenckich w USA

Materiał Promocyjny
Szukasz studiów z przyszłością? Ten kierunek nie traci na znaczeniu
Kraj
Ruszyło śledztwo w sprawie Centrum Niemieckiego
Materiał Partnera
Dzień Zwycięstwa według Rosji
Kraj
Najważniejsze europejskie think tanki przyjadą do Polski
Kraj
W ukraińskich Puźnikach odnaleziono szczątki polskich ofiar UPA