Rodzice prezydenta Andrzeja Dudy mówili między innymi na temat narastającej w Polsce "chrystofobii".
– To jest otwarta wojna z naszą religią, prowadzona przez religię, którą można nazwać antyreligią. Jeśli oni domagają się od nas, żebyśmy nie eksponowali swojej wiary, to dlaczego eksponują swoją? Dla mnie to jest chory objaw. (...) Musimy zatrzymać ten trend rugowania Chrystusa z przestrzeni publicznej. To jest nasz obowiązek jako Narodu – mówi twardo Jan Duda odpowiadając na pytanie dotyczące "chrystofobii".
Zdaniem ojca prezydenta Dudy „ewidentnym wciskaniem ciemnoty” jest stwierdzenie o braku różnic między kobietą a mężczyzną poza różnicami kulturowymi. - Oczywiście, jeśli ktoś mi tłumaczy, że nie ma różnicy między kobietą a mężczyzną poza różnicami kulturowymi, to jest ewidentne wciskanie ciemnoty. Oczywiście cel jest jasny: depopulacja Europejczyków - wyjaśnia ojciec Dudy.
Profesor tłumaczył, co stanie się z Polską, jeśli kryzys rodziny nie ustąpi i mówił w jaki sposób można próbować uchronić małżeństwa zagrożone rozpadem. - Gdy będzie trwał kryzys rodziny, będziemy kalekim Narodem. Jestem radnym w sejmiku, mówię cały czas: Ludzie, czy będą ścieżki rowerowe, czy nie będą, to jest kompletnie nieważne, chodzi o to, żeby ratować rodziny. Róbmy coś, zastanówmy się - mówił i podkreślił, że "pomoc rodzinie to jest w tej chwili najważniejsza sprawa w Polsce, na drugim miejscu kryzys demograficzny, bo ludzie nie chcą mieć dzieci."
- Może trzeba przydzielić asystenta takiej rodzinie, w której jest konflikt, może ktoś z zewnątrz pomoże rozwiązać im problemy, np. ksiądz z parafii od serca by poradził. Słyszę, że się nie da… Nasza córka chciała iść na kurs asystenta w rodzinie, okazuje się, że nie ma chętnych, bo ludzie nie chcą pracować za 1500 złotych - powiedział.