– Ustaliliśmy z dziennikarzami, że do czasu wypracowania nowych zasad będą obwiązywały dotychczasowe regulacje – powiedział w poniedziałek marszałek Senatu Stanisław Karczewski. Wcześniej odbył drugie już rozmowy z dziennikarzami po wybuchu kryzysu, którego powodem były nowe zasady pracy mediów. Marszałek Sejmu Marek Kuchciński stwierdził po spotkaniu z prezydentem, że sprawa obecności dziennikarzy w Sejmie jest otwarta.

Obecnie dziennikarze mogą nagrywać w Sejmie i Senacie niemal bez ograniczeń. Plan przewidywał, że trafią do centrum medialnego w odległym od sali obrad budynku F. Mała grupka miała zostać w budynku głównym, ale z ograniczoną możliwością pracy. Marszałek Senatu zaznaczył, że nowe zasady będą znane po święcie Trzech Króli, jednak już teraz wiadomo, że restrykcje złagodnieją. Opozycja pyta więc o koszty zmian. – Złożę wniosek o uzupełnienie planu pracy Komisji Regulaminowej o informację w tej sprawie – mówi poseł PO Tomasz Głogowski. Chodzi o to, że centrum w budynku F jest na ukończeniu, a to już druga adaptacja tych pomieszczeń. W 2012 r. ówczesna marszałek Ewa Kopacz otworzyła w nich nowoczesne sale dla komisji.

Koszt remontu? – Z moich zapisków wynika, że wyniósł około 2,5 mln zł netto, czyli ponad 3 mln brutto – mówi Głogowski, który od lat zasiada w Komisji Regulaminowej.

Kancelaria Sejmu informuje, że wydatek ponad 3 mln zł dotyczył większego remontu w budynkach E i F, a obecnie trudno ocenić, jaka część tej kwoty poszła na adaptację sal komisyjnych. Jednak do kosztów tamtego remontu trzeba dodać obecne wydatki na centrum medialne. Te poseł Głogowski szacuje na „setki tysięcy złotych".

– Władze Sejmu najpierw powinny ustalić coś z dziennikarzami, zamiast rozpoczynać w tajemnicy remont – mówi poseł PO. Karczewski podczas poniedziałkowego spotkania zasugerował bowiem poluzowanie rygoru zapowiadanej pierwotnie polityki akredytacji. Zdaniem Głogowskiego może się ostatecznie okazać, że oddalone od sali obrad centrum, warte w sumie ponad 3 mln, będzie stało puste.