Wybory samorządowe odbędą się w 2018 roku, na jesieni. Ale już teraz politycy i samorządowcy chcą zdobyć przyczółki w tej kampanii. – Władza centralna powinna stworzyć takie warunki, aby samorządy mogły lepiej funkcjonować – oświadczył prezydent Andrzej Duda, wręczając w poniedziałek odznaczenia z okazji Dnia Samorządu Terytorialnego. Spotkanie miało charakter ponadpartyjny, a przekaz wyraźny: Andrzej Duda chce słuchać wszystkich samorządowców.
Dla prezydenta środowisko samorządowe jest ważne. To wśród radnych, wójtów, burmistrzów i prezydentów może szukać swojego zaplecza. Stąd powtórzony pomysł referendum konstytucyjnego, które ma się odbyć razem z wyborami lokalnymi 11 listopada 2018 roku.
Propozycja ta ma dla PiS jedną podstawową zaletę: kampania wyborcza upłynęłaby pod znakiem wielkiej debaty ustrojowej, w której PiS czuje się pewniej niż w dyskusji o naprawianiu chodników. I jeszcze jedno: podczas poniedziałkowego spotkania prezydent dał do zrozumienia, że samorządowcy jemu zawdzięczają wycofanie się PiS z działającego wstecz mechanizmu ograniczenia czasu sprawowania władzy przez wójtów, burmistrzów i prezydentów do dwóch kadencji. A takich przysług się nie zapomina.
Władze lokalne też jednak wiedzą, jak walczyć o wyborcę. Na rok przed wyborami pojawił się prawdziwy wysyp prezentów socjalnych. Na przykład w Warszawie mieszkańcy nie będą płacić za edukację przedszkolną. Stolica nie jest zresztą autorem tego pomysłu – poszła śladami Zawiercia. Także w Warszawie dzieci ze szkół podstawowych i gimnazjów pojadą bezpłatnie komunikacją miejską. W Żorach nikt już nie płaci za publiczny transport. A w Łodzi dzieci i seniorzy pojadą komunikacją dużo taniej. Nysa wprowadziła natomiast bon wychowawczy, z kolei Szczecin 500 zł bonu opiekuńczego. Wiele samorządów wciąż funduje becikowe. Częstochowa i Łódź dofinansowują in vitro. W zeszłym roku władze gminy Kurzętnik w woj. warmińsko-mazurskim podjęły uchwałę o wsparciu budownictwa. Na jej podstawie rodziny z całego kraju objęte programem 500+ mogą nabyć tam działkę budowlaną o połowę taniej.
Jakie będą efekty tych starań? Czy partiom uda się uciułać odpowiedni kapitał? – Wszystko zależy od frekwencji – mówił w programie #RZECZoPOLITYCE Marcin Duma, prezes IBRiS, firmy badania opinii publicznej. – Jeśli opozycja zmobilizuje swój elektorat i niezdecydowanych – wygra, a jeśli nie – PiS uzyska wynik pozwalający na zawiązywanie koalicji w regionach, np. z Kukiz'15.