Sawicki zwrócił uwagę, że za budzące największe emocje na arenie międzynarodowej działania rządu PiS odpowiedzialni są politycy Solidarnej Polski - wskazał tu reformę sądownictwa przygotowaną przez lidera Solidarnej Polski Zbigniewa Ziobrę i nowelizację ustawy o IPN, której twarzą - jak mówił - stał się wiceminister sprawiedliwości z Solidarnej Polski Patryk Jaki. - Jeśli szefa MSZ zastępuje w takiej sprawie wiceminister Jaki - to jest tak, że chcieliśmy dobrze, a wyszło jak zwykle - ocenił polityk.
Były minister rolnictwa ocenił też, że Jarosław Kaczyński, który publicznie stwierdził (w rozmowie z Polskim Radiem), że prezydent Andrzej Duda powinien podpisać nowelizację ustawy o IPN "powiedział jak żołnierz marines: najpierw zabijamy, a potem tłumaczymy dlaczego".
- Trzeba było najpierw rozmawiać - ocenił Sawicki. - Mniej ważne są przepisy i ich treść. To co się stało złego, to sposób jego wprowadzania - dodał.
Z kolei poseł PiS Marcin Horała przekonywał, że nowelizacja była potrzebna, bo dzięki niej "możemy zacząć coś robić, bo przez dziesięciolecia nie robiono niczego i obraz polskich obozów śmierci się utrwalił". Komentując sprzeciw Izraela i wątpliwości USA wobec przepisów ustawy Horała poseł stwierdził, że "ambasada Izraela i USA nie są organami ustawodawczymi w Polsce".
- Czasy kiedy w jakiś ambasadach tworzono w Polsce prawo minęły bezpowrotnie - wtórował mu rzecznik prezydenta Krzysztof Łapiński. Pytany o to, czy prezydent podjął już decyzję ws. nowelizacji ustawy o IPN, odparł, iż takiej decyzji jeszcze nie ma.