Do warszawskiego sądu wpłynie jutro akt oskarżenia przeciwko 11 kluczowym postaciom tego Kościoła, w tym jego biskupowi Henrykowi M.
– Zarzuty dotyczą udziału w grupie przestępczej mającej na celu dokonywanie wyłudzeń i udzielenia 180 osobom pomocy w oszustwie – mówi prokurator Andrzej Michalski z warszawskiego Biura ds. Przestępczości Zorganizowanej Prokuratury Krajowej. Śledczy zwrócili się do MSWiA o podjęcie procedury zmierzającej do delegalizacji Kościoła.
Akt oskarżenia kończy kilkuletnie śledztwo. Wśród 11 osób, które staną przed sądem, jest m.in. zastępca biskupa Jacek P. – według śledczych jeden z głównych paserów gangu pruszkowskiego, oraz Jacek K., ps. Farmer, i Artur K., ps. Baron, także związani z półświatkiem.
Założony w 1995 r. Kościół miał się zajmować działalnością religijną i charytatywną. W rzeczywistości jego członkowie trudnili się głównie rozprowadzaniem fikcyjnych darowizn. Patent był prosty: darowaną na Kościół sumę można było sobie odliczyć od podatku i dzięki temu otrzymać zwrot pieniędzy z urzędu skarbowego. Kościół dostawał ok. 10 proc. kwoty, na którą opiewała umowa.
Na fikcyjne darowizny skusili się prawnicy, prezesi spółek, bankowcy i przedsiębiorcy. Jedni już zostali za to skazani, innych czekają procesy. Do dobrze sytuowanych osób docierał Artur K., ps. Baron, przez swojego kolegę pracującego w dużym banku. Rozprowadzał umowy wśród bankowców i maklerów giełdowych.