Kradzież historycznego napisu „Arbeit macht frei” znad bramy byłego nazistowskiego obozu Auschwitz-Birkenau zlecił brytyjski kolekcjoner, a skrajnie prawicowe ugrupowanie ze Szwecji tylko pośredniczyło w sprawie – napisał wczoraj tygodnik „Sunday Mirror”.
Tabloid powołuje się na źródła w Szwecji. Zdaniem gazety dla Brytyjczyka napis byłby kolejnym tego rodzaju trofeum w kolekcji, dlatego był gotów zapłacić zań bardzo wiele.
Napis miał być ukryty w piwnicy w Sztokholmie, skąd Brytyjczyk zamierzał go odebrać – twierdzi „Sunday Mirror” i dodaje, że Interpol już gromadzi dowody przeciw zleceniodawcy. Brytyjskie pismo nie wymienia domniemanego kolekcjonera z nazwiska, stwierdza tylko, że jest bardzo bogaty.
Nie wiadomo, w jakim stopniu informacje gazety są wiarygodne. Na przykład jej opis tego, gdzie i jak odnaleziono napis, znacznie odbiega od informacji przekazywanych przez polską policję. Tabloid napisał bowiem, że złodzieje, którzy wpadli w panikę, „uciekli przez port w Gdańsku” i niedaleko tego miasta porzucili pocięty napis.
W rzeczywistości odnaleziono go w Czernikowie pod Toruniem, a trzech z pięciu mężczyzn zamieszanych w kradzież zatrzymano także w Kujawsko-Pomorskiem.