Przez pół roku w tej sprawie nic się nie działo z powodu choroby prowadzącego sprawę sędziego Piotra Wachowicza.

Sąd musiał rozpocząć rozprawę od formalności – dowiedzieć się od oskarżonych, czy wyrażają wolę kontynuowania procesu, czy też chcą rozpoczynać go od nowa. Byłoby to możliwe po tak długim odroczeniu. Wszyscy zadeklarowali jednak, że chcą kontynuacji sprawy.

Na rozprawie pojawił się także gen. Jaruzelski, który wcześniej wielokrotnie nie przychodził do sądu, tłumacząc się złym stanem zdrowia. Proces o „sprawstwo kierownicze” masakry robotników toczy się przed sądem w Warszawie od października 2001 r. Na ławie oskarżonych oprócz ówczesnego szefa MON gen. Jaruzelskiego zasiadają wicepremier PRL Stanisław Kociołek, wiceszef MON gen. Tadeusz Tuczapski oraz trzej dowódcy jednostek wojska tłumiących robotnicze protesty. Nikt nie przyznaje się do winy. Grozi im nawet dożywocie.

Podczas tegorocznych obchodów Grudnia ’70 prezydent i premier za skandal uznali, że odpowiedzialni za tamte zdarzenia do dziś nie ponieśli kary.