Chodzi o szeroko komentowaną w mediach historię dziennikarki śledczej tygodnika „Wprost”.
Pożyczyła ona kilkaset tysięcy złotych na kupno domu od teściowej Marka Dochnala. Ten ostatni to znany lobbysta podejrzany o korupcję, który spędził w areszcie prawie cztery lata.
Po wyjściu na wolność w jednym z wystąpień powiedział, że Kania pożyczyła pieniądze od jego rodziny, obiecując kontakty z politykami PiS. Lobbysta pokazał pokwitowania podpisane przez dziennikarkę. Kania w odpowiedzi wydała oświadczenie, że pożyczyła pieniądze od szefowej biura pośrednictwa nieruchomościami, która obsługiwała jej transakcję. Nie wiedziała jednak, że pożycza pieniądze od teściowej Dochnala.
Media roztrząsały szczegóły tej historii. Komentarze sugerujące winę Kani Rada Etyki Mediów uznała za naganne. „Przed wyrokiem niezawisłego sądu nie wolno nikomu uznać dziennikarki za winną, a pomówień za prawdę”– czytamy m.in. w oświadczeniu Rady. I dalej: „Wyraźne sugerowanie winy narusza zasady obiektywizmu, szacunku i tolerancji, a także kierowania się dobrem odbiorcy, którego być może wprowadza się w błąd”.
Redaktor naczelny „Wprost” zawiesił Dorotę Kanię w obowiązkach, a Dochnal złożył doniesienie o popełnieniu przez dziennikarkę przestępstwa płatnej protekcji. Kania także złożyła doniesienie – o popełnieniu fałszerstwa przez Dochnala.