W poniedziałek „Rz” napisała, że szef MSZ wystąpił do trzech państw o zgodę na przyjęcie naszych ambasadorów, choć nie wie jeszcze, czy prezydent ich powoła. Na placówkę do Bratysławy wybiera się Andrzej Krawczyk, były minister w Kancelarii Prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Do Wiednia poleci Jerzy Margański, dyrektor Departamentu Europy w MSZ, do Tirany – Irena Tatarzyńska, pracownica tego departamentu..
Wczoraj z kandydatami spotkała się Sejmowa Komisja Spraw Zagranicznych. Podczas zamkniętej części posiedzenia przedstawiciele MSZ przyznali, że nie wiedzą, jaka jest opinia prezydenta o kandydatach, którzy dostali już zgodę na przyjazd od państw przyjmujących. To oburzyło polityków PiS.– MSZ pierwszy raz w historii wystąpiło do państw o zgodę na przyjęcie ambasadora, chociaż nie wie, czy prezydent go wyśle – komentuje Paweł Kowal (PiS), były wiceminister spraw zagranicznych. – Nie wiemy, czy osoby, które mieliśmy opiniować, są kandydatami, skoro nie ma porozumienia między MSZ a Kancelarią Prezydenta. To despekt dla komisji i Sejmu.
Posłowie PO nie dopuścili jednak do dłuższej dyskusji. Tomasz Lenz zgłosił wniosek o jej zakończenie, który przegłosowano. – PiS próbował doprowadzić do sytuacji, w której w ogóle nie doszłoby do głosowania nad kandydatami – tłumaczy szef komisji Krzysztof Lisek (PO). Jednak poseł PiS Karol Karski uważa, że w związku z należy doprowadzić do zmian w Prezydium Komisji.
Na konflikcie tracą sami kandydaci. W efekcie nie dostali jednomyślnego poparcia w Sejmie. Niektórzy posłowie PiS wstrzymali się od głosu, niektórzy byli przeciw.
Teraz MSZ wystąpi do prezydenta z oficjalnym wnioskiem o powołanie ambasadorów. – Jestem przekonany, że dojdzie do porozumienia, bo musi dojść, aby ograniczyć szkody dla polskiej dyplomacji – ocenia poseł Paweł Zalewski.