Anna jest głównym świadkiem białostockiej prokuratury w śledztwie dotyczącym tzw. seksafery w Olsztynie. Kobieta oskarża o gwałt prezydenta Olsztyna Czesława Małkowskiego. – Mamy mocne materiały i nic w tym śledztwie się nie zmienia na korzyść podejrzanego – mówi Tadeusz Marek, prokurator okręgowy z Białegostoku.
Mimo to Małkowski w ubiegły piątek opuścił areszt. Zgodził się na to olsztyński sąd, który areszt zastąpił czterema innymi środkami zapobiegawczymi.
Kiedy Małkowski wychodził na wolność, u głównego świadka prokuratury pojawili się urzędnicy skarbówki. – Przyszli do pracy i zaczęli mnie wypytywać o majątek. Powiedziałam, że porozmawiam po pracy. Odpowiedzieli, że nie mają później czasu i mam teraz dzwonić po męża, by przyjechał i złożył wyjaśnienia – opowiada Anna. – Nie chcieli podać powodu kontroli.
Wiemy, że urzędowi skarbowemu nie zleciła tego prokuratura. Śledczy wcześniej sprawdzili majątek Anny i nie mieli zastrzeżeń.
Na tym nie koniec. W tym tygodniu kolejni urzędnicy zapukali do domu Anny. Tym razem ZUS zainteresował się firmą, którą kobieta prowadziła dziewięć lat temu.