– W związku z artykułem „Będą ściągać abonament” z bólem przyznaję, iż to gazeta ma rację – napisał Jerzy Szmajdziński (SLD) w przysłanym do redakcji „Rz” oświadczeniu.
Wicemarszałek Sejmu, który ze strony Lewicy pilotował pracę nad ustawą medialną, w sobotę dementował nasze informacje. Twierdził, że w nowej ustawie medialnej nie ma – ujawnionych przez nas – zapisów umożliwiających ściąganie zaległego abonamentu. – Proszę dziennikarzy „Rz”, aby pisali prawdę, w naszym projekcie nie ma nic na ten temat – mówił w Trójce.
Informacyjna Agencja Radiowa podała w depeszy, że polityk SLD sprostował informacje „Rz”. Dołączyła m.in. wypowiedź o tym, że opisany przez nas projekt ustawy można znaleźć na stronach internetowych klubów poselskich. Jednak nikt zamieszczonych tam materiałów nie przeczytał. – Często po radiowych wypowiedziach polityków IAR tworzy depesze natychmiast. Nie ma czasu, żeby sprawdzać prawdziwość ich słów – tłumaczy Piotr Wawrzeński, dyrektor IAR. – Zresztą za to, co mówią, biorą odpowiedzialność.
Efekt? W sobotę prawie wszystkie portale oparły się na niezgodnej z prawdą wypowiedzi Szmajdzińskiego: „Politycy dementują – US nie będą ścigać za niepłacenie abonamentu” (Onet. pl), „Nie będziemy ściągać zaległego abonamentu”, „Szmajdziński: doniesienia „Rz” to fikcja” (TVN24. pl), „Nie będziemy musieli płacić zaległego abonamentu RTV?” (wp. pl).
– Niestety dziennikarze często idą na łatwiznę i ograniczają się do cytowania słów polityków, które przyjmuje się za pewnik. A przecież ich weryfikacja jest czasami niezwykle łatwa. Tak było w tym przypadku, bo projekt przez cały weekend był na stronie Klubu Parlamentarnego PO – mówi medioznawca prof. Maciej Mrozowski. Jego zdaniem najgorsze jest to, że politycy nie wiedzą, co jest w projekcie ustawy, którą sami przygotowali.