Platforma kontroluje na wszystkich frontach

Nie ucieknę w tym przeglądzie prasy od tematu Pawła Zyzaka i jego książki poświęconej Lechowi Wałęsie. Nawet nie wiem, czy bym chciał, bo historia pewnej pracy magisterskiej zamieniła się na naszych oczach w spór o kształt Polski.

Publikacja: 04.04.2009 10:29

[srodtytul]Kudrycka: skontrolować uczelnię[/srodtytul]

To kuriozalne, ale dwadzieścia lat po odzyskaniu swobody wypowiedzi, samodzielności uczelni, po pojawieniu się legalnych prywatnych wydawnictw, pojawiają się ludzie, którzy wszystko to chcą podważyć i zniszczyć. To przerażające, że działacze i sympatycy Platformy Obywatelskiej, partii o liberalnych korzeniach, wywodzącej się z ruchu “Solidarności”, dziś na wszystkich frontach domagają się kontroli państwa i ograniczania wolności.

Wszystkie chyba gazety dziś przypominają, że minister Barbara Kudrycka wystąpiła do Państwowej Komisji Akredytacyjnej o zbadanie jakości nauczania na wydziale historii Uniwersytetu Jagiellońskiego - najszacowniejszej uczelni w Polsce. W “Dzienniku” pani profesor Kudrycka twierdzi, że ona “tylko wysłała list do przewodniczącego PKA” i że to komisji “autonomiczna decyzja, jakie kroki podejmie”.

Szkoda, że pani minister nie przypomina nazwiska szefa komisji. Bo to inny profesor z Platformy - senator Marek Rocki. Będzie miał ciężki orzech do zgryzienia - jak wybrnąć z konfliktu interesów: między lojalnością wobec swojego klubu a ową wymienioną przez panią Kudrycką “autonomią”.

Jan Rokita komentuje działania minister Kudryckiej w “Dzienniku”: “profesor, który nie zawahał się dla partyjnej gry o władzę posłać nadzwyczajną kontrolę jakości kształcenia na Uniwersytet Jagielloński”. Obok Rokity rozwija tę myśl Marcin Król, mówiąc, że UJ “jest jedną z dwóch najlepszych uczelni w kraju, więc badanie poziomu nauczania tamże jest śmieszne”.

[srodtytul]Samsonowicz: odebrać magisterium[/srodtytul]

Całe szczęście, że chociaż w tej sprawie “Dziennik” chce się różnić od “Gazety Wyborczej” (do tego stopnia, że bliskie ideologii Adama Michnika komentarze Cezarego Michalskiego zostały zepchnięte do Internetu).

A “Gazeta” przekracza kolejne granice. Dziś domaga się odebrania tytułu magistra Pawłowi Zyzakowi. Podpuszczony przez dziennikarkę “GW” prof. Henryk Samsonowicz najpierw zestawia anonimowych krytyków Wałęsy z książki Zyzaka z Adolfem Hitlerem (pod pozorem słusznego stwierdzenia, że warto znać intencje osoby wypowiadającej cytowane opinie). A na koniec zgadza się z sugestią swojej rozmówczyni, że autorowi biografii Wałęsy należałoby zabrać tytuł magistra.

[srodtytul]Borusewicz: nie wydawać książek[/srodtytul]

Na szczęście dzięki wywiadowi obok poszerzamy spektrum poglądów na temat książki Pawła Zyzaka. Marszałek Senatu Bogdan Borusewicz dla odmiany twierdzi, że “to nie jest problem pracy magisterskiej”, ale “problem w tym, że tę pracę wydano w kilku tysiącach egzemplarzy”.

Ach, tu boli, pana marszałka! Że istnieje wydawnictwo “Acana” i wydaje książki bez platformerskiej kontroli. Że nie wydrukowano, jak chciałby Borusewicz, kilkunastu egzemplarzy (przypomnijmy: tyle kopii prac naukowych można było drukować poza cenzurą w czasach PRL), ale znacznie więcej. Wstyd, że człowiek, który sam od lat 70. walczył o wolną Polskę, mówi dziś coś takiego.

Żal mi trochę zarówno prof. Samsonowicza jak i marszałka Borusewicza, bo “Gazeta” publikując ich słowa kompromituje obu panów. Ale z drugiej strony od tak doświadczonych obywateli można było oczekiwać odrobiny zastanowienia, zanim udzielą wypowiedzi “Gazecie”.

Jeszcze słowo o “Polsce The Times”. Koszmarnie banalny wywiad z Lechem Wałęsą. Były prezydent nie mówi absolutnie nic wartego uwagi, a na pewno nic nowego, ale dziennik wybija tezy swojego rozmówcy na czołówkę. Wałęsa wszystko to już powiedział w innych mediach - więc albo redaktorzy “Polski” nie czytają gazet i nie oglądają telewizji, albo mają w redakcji kreta, który usiłuje wszelkimi siłami zniechęcić czytelników do kupowania tej gazety.

[srodtytul]Karnowski: objąć nadzór[/srodtytul]

Wracając do wątku Platformy Obywatelskiej jako partii domagającej się ścisłej kontroli państwowej na całym życiem publicznym. Po minister Kudryckiej nakazującej kontrolę uniwersytetu i marszałku Borusewiczu żądającym zakazu wydawania książek, w tym samym tonie wypowiada się w “Gazecie Wyborczej” inny polityk wywodzący się z PO. Prezydent Sopotu Jacek Karnowski apeluje do premiera: “niech prokurator generalny obejmie nadzór nad tym śledztwem”. Tym - czyli nad ośmioma zarzutami prokuratorskimi, w większości korupcyjnymi, dotyczącymi Karnowskiego. Niby to były członek PO, ale mentalność taka sama.

[srodtytul]W kraju Platformy[/srodtytul]

Wszystkie gazety opisują szczegółowo walkę w Sejmie (to zabawne - między PO a PSL) o dotacje dla partii. “Polska” z tryumfem na pierwszej stronie obwieszcza “koniec z reklamowaniem się partii politycznych w telewizji”. Szczerze mówiąc trzeba być ślepym, żeby nie dostrzegać, że to nie o oszczędzanie publicznych pieniędzy chodzi, ale o kolejną odsłonę “dorzynania watahy”.

Zakaz wydawania pieniędzy na spoty telewizyjne oznacza zdobycie kolejnej przewagi przez Platformę. Bo prawica mogła za pomocą telewizji docierać do swoich wyborców tylko za pieniądze - wykupując reklamy. Platforma ma to samo za darmo. Ma swoich dziennikarzy, którzy zapewnią nagłośnienie jej poglądów, nie dopuszczając przy tym do głosu przeciwnika. I takie łamanie standardów uchodzi im bezkarnie.

Przypomnijmy dwa tylko przykłady.

1) Joanna Lichocka prowadziła w TVP program “Forum” - zapraszała polityków ze wszystkich stron sceny politycznej, wszystkich dopuszczała do głosu, podobnie zresztą było z komentatorami z różnych mediów. Słowem: wzorzec z Sevres obiektywizmu dziennikarskiego. Ale została wyrzucona z TVP, bo była z innej bajki niż trzeba.

2) Tomasz Lis zaprosił sobie ostatnio do publicznej telewizji marszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego z PO i obaj, prześcigając się w agresji, nawalali (przepraszam: innego słowa nie da się użyć) w przeciwnika. Potem jeszcze Lis zadeklarował na łamach “Rzeczpospolitej”, że krytycy Wałęsy nie zasługują na udzielenie im głosu. I co? I nic. Lis nadal jest gwiazdorem i autorytetem dziennikarskim.

W normalnym kraju byłaby afera, a stronniczy (partyjny? reżimowy?) dziennikarz straciłby program. Ale coraz częściej wydaje mi się, że nie żyjemy w normalnym kraju, ale w kraju jednej tylko partii - Platformy Obywatelskiej i jej ludzi: Wałęsy, Tuska, Borusewicza, Kudryckiej i Lisa. A patronują tej gromadce Adam Michnik i Piotr Farfał. Gratulacje.

[srodtytul]Kudrycka: skontrolować uczelnię[/srodtytul]

To kuriozalne, ale dwadzieścia lat po odzyskaniu swobody wypowiedzi, samodzielności uczelni, po pojawieniu się legalnych prywatnych wydawnictw, pojawiają się ludzie, którzy wszystko to chcą podważyć i zniszczyć. To przerażające, że działacze i sympatycy Platformy Obywatelskiej, partii o liberalnych korzeniach, wywodzącej się z ruchu “Solidarności”, dziś na wszystkich frontach domagają się kontroli państwa i ograniczania wolności.

Pozostało jeszcze 93% artykułu
Kraj
Za mało pieniędzy dla muzeum Łemków
Kraj
Po publikacji „Rzeczpospolitej”: Brzoska zaprasza Pytlaka do współpracy przy deregulacji
Kraj
Kontrowersyjna impreza z udziałem IPN. „Legitymizowanie ekstremizmu”
Kraj
Sondaż. Zapytano Polaków, czy chcą dalszego przekazywania Ukrainie broni. Jak odpowiadali zwolennicy poszczególnych kandydatów?
Materiał Promocyjny
Zrównoważony rozwój: biznes między regulacjami i realiami
Kraj
Donald Tusk: Sondaże nie będą miały wpływu na moje decyzje ws. Ukrainy
Materiał Promocyjny
Zrozumieć elektromobilność, czyli nie „czy” tylko „jak”