Piotr Stańczak trafił w ręce talibów we wrześniu 2008 r. Polskie służby ustaliły jedno z miejsc, w których był przetrzymywany, i odkryły istnienie jedynego świadka jego uprowadzenia. Już w listopadzie Polacy przekazali wszystkie informacje stronie pakistańskiej i Amerykanom. Ale pomoc nie nadeszła.
– Zapewniali nas, że robią, co mogą, by uwolnić Stańczaka. Były to jednak ruchy pozorowane, bo sprawa nie posuwała się naprzód – mówi informator „Rz”. – Inaczej było w przypadku porwanych Amerykanów – zarzuca.
W uwolnienie porwanego 2 lutego 2009 roku szefa Biura Wysokiego Komisarza ONZ do spraw Uchodźców (UNHCR) Johna Soleckiego włączył się prezydent Pakistanu Asif ali Zardari. Akcja zakończyła się sukcesem. Ekstremiści uwolnili Amerykanina. Inny przykład? W sierpniu 2008 roku w prowincji Dir talibowie porwali dwóch chińskich inżynierów. W październiku zakładnicy podjęli próbę ucieczki, ale tylko jednemu udało się zbiec z niewoli. 15 lutego ekstremiści wypuścili drugiego zakładnika. Eksperci podkreślali wówczas, że Pakistan musi się liczyć z Chinami, które są jego najważniejszym sojusznikiem w regionie.
Polskie służby od października 2008 r. próbowały uzyskać od Pakistanu pomoc w przesłuchaniu świadka porwania.
Strona pakistańska odpowiedziała dopiero w czerwcu. Kilka dni temu prokuratorzy przesłuchali w końcu Pakistańczyka, który widział porwanie Polaka.