B. podrobił opinię lekarską, datę i podpis dowódcy. Podczas przesłuchania przyznał się do winy. - Złożył wyjaśnienia, z których wynikało, że sfałszował dokument, ponieważ chciał służyć Polsce i pojechać na misję z żołnierzami ze swojego plutonu. Dodatkowym motywem jego działania była troska o podległych mu żołnierzy - wyjaśnia płk Mikołaj Przybył, wiceszef WPO w Poznaniu. Prokurator przyjął jego tłumaczenia i po przedstawieniu mu zarzutu, umorzył śledztwo ze względu na niską szkodliwość społeczną czynu.
Sprawa to jeden z katalogu 11 wątków, które zostały wyłączone z głównego śledztwa dotyczącego masakry. Prokuratura zbadała już wszystkie. W większości przypadków zapadły decyzje o umorzeniu.
Tymczasem siedmiu komandosów z jednostki w Bielsku-Białej jeszcze w lutym zasiadło na ławie oskarżonych. Sześciu z nich - w tym Łukaszowi B. - prokuratura zarzuca zbrodnię wojenną. Grozi im dożywocie. Siódmy odpowiada za ostrzelanie niebronionego obiektu cywilnego. Może trafić za kratki nawet na 25 lat. W sierpniu 2007 pociski z moździerza wystrzelone przez oskarżonych dziś żołnierzy spadły na afgańską wioskę Nangar Khel. Zabiły kilka osób. Żołnierze twierdzą, że nie celowali do osady, a do masakry doszło z powodu wady moździerza.