[b]Skomentuj [link=http://blog.rp.pl/romanski/2009/11/19/prezydent-za-prezydenta/]na blogu[/link][/b]

Dodatkowe, nie będące formalnie podatkami, mamy płacić od przyszłego roku wraz z rachunkiem za prąd i gaz. Najbardziej interesująco zapowiada się opłata węglowa, doliczana do ceny paliwa. Minister Środowiska chce z każdego jeżdżącego samochodem zedrzeć po 4 gr z litra, by uzbierać pieniądze na polski wkład do realizacji środowiskowych projektów unijnych. Co więcej, zamierza także wyciągnąć rękę po kolejne 3 gr na litrze, by wesprzeć tworzenie nowego systemu tworzenia państwowych rezerw ropy i gazu. Nie lepiej od razu usiąść z kapeluszem, i poprosić społeczeństwo o pomoc? Bo wygląda na to, że – mimo rządowych opowieści o niepodnoszeniu podatków - i tak wszyscy zrzucimy się na ratowanie finansów państwa. Tyle tylko, że będziemy czynić to mniej lub bardziej nieświadomie. Z punktu widzenia budowania patriotycznego podejścia to fatalny plan.

Ale cóż tam budżet - dziś wszyscy żyją jednym pytaniem. "Kto będzie twarzą Unii Europejskiej" zastanawia się "Polska. The Times" dodając, że "Obsada stanowisk w Brukseli zamienia się w farsę", bo towarzyszy jej potworny chaos. "Brukselskie konklawe" zapowiada z kolei "Gazeta Wyborcza", porównując wybory unijnego prezydenta i wspólnego szefa dyplomacji do wyborów papieża. "Kto prezydentem Unii Europejskiej" - pyta "Rzeczpospolita". Odpowiedź mamy poznać w tym tygodniu. "Jest aż kilkunastu kandydatów, więc kolacja wyborcza może się przedłużyć do piątku. Ale przywódcy państw Unii raczej nie wyjadą bez decyzji" - przekonuje "Gazeta Wyborcza". Tymczasem nasz prezydent – z dala od zakulisowych rozgrywek w Brukseli - na razie będzie odpoczywał. "Prezydent idzie na zwolnienie". "Kaszlący i zakatarzony odwołał wyjazd na unijny szczyt i wizytę w Egipcie" - donosi "Fakt" dodając, że "lekarze wypuścili przeziębionego Lecha Kaczyńskiego ze szpitala pod warunkiem, że będzie się oszczędzał."

Kiedy obecny prezydent choruje, wzmagają się spekulacje co do zmian kadrowych, które mogłyby nastąpić, gdyby Lechowi Kaczyńskiemu nie udałaby się powtórka z poprzednich wyborów, a jego miejsce zajął Donald Tusk. "Boni i Rostowski z szansą na tekę premiera" - prorokuje "Dziennik Gazeta Prawna", opisując rywalizację "dwóch ważnych polityków o schedę po Tusku". Rzecz jednak nie jest wcale przesądzona. "Powrót Bieleckiego?" - pyta "Gazeta Wyborcza" cytując informację, iż w Platformie Obywatelskiej się przebąkuje, że obecny prezes banku Pekao SA, Jan Krzysztof Bielecki mógłby porzucić biznes dla polityki i... zastąpić premiera, gdyby ten został prezydentem. Tym bardziej, że "JKB - jak o Bieleckim mówią politycy Platformy - jest teraz jednym z najbardziej zaufanych ludzi Donalda Tuska". A jeśli już o prezydentach mowa, "Rzeczpospolita" ujawnia, że PiS chce przypuścić atak na Gdańsk, bastion samorządowców z PO (Paweł Adamowicz rządzi w tym mieście od ponad 10 lat), za pomocą europosła Tadeusza Cymańskiego. Marzy im się przejęcie fotela prezydenta miasta. Czyżby chodziło o wymianę – prezydent za prezydenta?