Chodzi o artykuł, który ukazał się w „Gazecie Wyborczej” 8 grudnia 2008 r. Kublik napisała w nim, że Wildstein, pełniący funkcję prezesa TVP w latach 2006 – 2007, spodziewając się odwołania, podwyższył pensje kilku dyrektorom, zagwarantował im sześciomiesięczne odszkodowania na wypadek zwolnienia i wypłatę rocznej pensji, jeśli nie zaczęliby pracować u konkurencji.

„Informacja ta okazała się nieprawdziwa. Oświadczamy, że nie było naszym celem naruszenie dóbr osobistych pana Bronisława Wildsteina, i przepraszamy, jeśli poczuł się dotknięty tą publikacją” – czytamy we wczorajszej „GW”. Redakcja wyjaśnia, że fałszywą informację pozyskała „w ramach dziennikarskiej działalności”.

Przeprosiny na łamach „Wyborczej” to efekt procesu, jaki wytoczył gazecie publicysta „Rz”. – Kiedy podczas procesu okazało się, że to, co napisano, jest nieprawdą, „GW” zaproponowała ugodę. Ja ją przyjąłem i w związku z tym przeprosili mnie na łamach i pokryją koszty procesu – mówi Bronisław Wildstein.

Zaznacza, że nieprawdziwa informacja znalazła się w „Gazecie” dwukrotnie. – „GW” przyznała, że skłamała, więc efekt jest dla mnie satysfakcjonujący. Powtarzanie tego kłamstwa miało mnie zdezawuować – dodaje.