W piątek Sejm ma debatować nad sprawozdaniem komisji śledczej badającej tzw. aferę hazardową. Najprawdopodobniej opinia publiczna pozna tylko wersję przygotowaną przez szefa komisji Mirosława Sekułę (PO) oraz zdanie odrębne posła Lewicy Bartosza Arłukowicza.
– Na posiedzeniu Konwentu Seniorów marszałek Sejmu Grzegorz Schetyna poinformował, że część obrad musi zostać utajniona, bo prokuratura nie zgodziła się na upublicznienie niektórych informacji – mówi „Rz” Stanisław Żelichowski, szef Klubu PSL.
Komisja hazardowa powstała 4 listopada 2009 r. po ujawnieniu przez „Rz” powiązań prominentnych polityków PO z biznesmenami lobbującymi za wprowadzeniem korzystnych dla nich zapisów w ustawie o grach i zakładach wzajemnych. W sierpniu hazardowa komisja śledcza głosami polityków PO i PSL przyjęła przygotowany przez Sekułę raport. Czytamy w nim, że „posłowie PO nie uczestniczyli w nielegalnym lobbingu”.
Posłowie PiS Andrzej Dera i Beata Kempa doszli do innych wniosków. – W przygotowanej przeze mnie części raportu znajdują się informacje o zawartości skrzynki e-mailowej Marcina Rosoła (asystenta byłego ministra sportu Mirosława Drzewieckiego – red.) i billingach rozmów telefonicznych polityków PO pochodzących z materiałów prokuratorskich. To na ich ujawnienie nie zgadza się prokuratura – mówi Kempa.
– Mam nadzieję, że do piątku prokuratura zmieni zdanie i całość obrad będzie jawna. Nie ma tam nic takiego, czego opinia publiczna nie mogłaby poznać – uważa Sławomir Neumann, poseł PO z komisji śledczej.