Tym właśnie część komentatorów tłumaczyła zamknięcie dwóch stadionów przez premiera Tuska. Tak czy inaczej temat zdominował weekend i znaczną część prasy poniedziałkowej.
Ale rządowi pojawia się konkurencja. „Gazeta Wyborcza" drukuje wywiad z Andrzejem Seremetem: „Prokurator Generalny wie jak pokonać kiboli". Jego zdaniem kibole tworzą struktury przestępcze „o wysokiej organizacji", uważa że trzeba przerwać łańcuch powiązań między niektórymi klubami, ich szefami a stowarzyszeniami kibiców. PG proponuje, żeby zgodę na mecz wydawali wojewodowie, a nie samorząd, a jeśli podczas meczu dochodzi do burd, żeby organizator miał możliwość przerwania meczu. Wreszcie, aby zakrywania twarzy podczas meczu było traktowane jako przestępstwo.
Aktywność "Gazety Wyborczej" w tym zakresie zapowiadał już w weekendowej „Rzeczpospolitej" Rafał Ziemkiewicz pisząc w felietonie „Kibole władzy": że wojenka premiera z „bandytami stadionowymi" będzie miała w „GW" gorliwych kibiców, że pierwszą jej reakcją będzie: „nareszcie!". Portal „Onet.pl" skrót wywiadu Seremeta, zatytułował: „Minister zdradza, jak pokonać pseudokibiców", jakby nie wiedział, że prokurator generalny już dawno nie jest ministrem i jego aktywności w żaden sposób nie można zarachować na poczet dokonań rządu.
Ponieważ w sprawie okołokibolskich manewrów władzy zabrał głos Jarosław Kaczyński zaraz mu się oberwało. Wspomnę arcybłyskotliwą wypowiedź Tomasza Nałęcza, doradcy prezydenta (którą żyły weekendowe portale), jakoby JK nie wiedział, ile bramek ma boisko piłkarskie. Z kolei Tomasz Kontek w poniedziałkowym „Fakcie" pyta czy „KIibole mają być armią IV RP?"
— Nie prowadzimy żadnych rozmów ani nie mamy kontaktów z klubami kibiców. To jest ruch dość żywiołowy. Ich zachowania chyba nie wpisują się grę polityczną — uspokaja Adam Lipiński, wiceprezes PiS, w rozmowie z Małgorzatą Subotić w „Rzeczpospolitej".