Listy Kamińskiego do Andrzeja Seremeta

Mariusz Kamiński pytał Andrzeja Seremeta, czy śledztwa, podjęte w czasach, kiedy on był jeszcze szefem CBA, są kontynuowane i jaki jest ich stan

Publikacja: 23.05.2011 17:49

Listy Kamińskiego do Andrzeja Seremeta

Foto: Fotorzepa

Rozmowa z Mariuszem Kamińskim w tygodniku "Uważam Rze"

Tygodnik „Uważam Rze" dotarł do dwóch listów, jakie Kamiński skierował do Seremeta. Pierwszy nosi datę 9 grudnia 2010 r., drugi pochodzi z 18 lutego tego roku. Jest odpowiedzią na pismo prokuratora generalnego, w którym prosił on o bardziej szczegółowe informacje.

Pierwszy list - 9 grudnia 2010 r.

W dniu 13 października  2010 r. wystosowałem do Prezesa Rady Ministrów list otwarty, w którym informowałem, że zwrócę się do Pana Prokuratora ze stosownym pismem. Sygnalizowałem, że przekażę w nim Panu Prokuratorowi wiedzę na temat spraw i postępowań o istotnym znaczeniu dla polskiego wymiaru sprawiedliwości, które w mojej ocenie powinny być przedmiotem Pańskiego szczególnego zainteresowania. Niniejszym pismem czynię zadość mojej zapowiedzi, mając jednocześnie nadzieję, iż przekazana przeze mnie wiedza przyczyni się do rzetelnego prowadzenia wskazanych przeze mnie śledztw i ich procesowej finalizacji.

List Kamińskiego do Seremeta w tygodniku "Uważam Rze"

Jestem przekonany, że zainteresowania ze strony Pana Prokuratora wymaga postępowanie, w którym status świadka koronnego posiada Piotr K. pseudonim „Broda". W ostatnim czasie w środkach masowego przekazu ukazały się informacje o zeznaniach jakie Piotr K. pseudonim „Broda" złożył na temat okoliczności zabójstwa gen. Marka Papały. Z mojej wiedzy jako b. szefa CBA wynika jednak, że Piotr K. posiada również szereg informacji o działalności przestępczej osób pełniących ważne funkcje publiczne. Chodzi między innymi o nielegalne finansowanie partii politycznych i polityków z pieniędzy pochodzących od zorganizowanych grup przestępczych (tzw. gang pruszkowski). Z ustaleń poczynionych przez przedstawicieli CBA z Prokuraturą Apelacyjną w Katowicach w 2009 r. wynikało, że zeznania Piotr K. w tym właśnie wątku będą powierzone przez prokuratorów funkcjonariuszom CBA. Wedle posiadanych przeze mnie informacji taki fakt nie zaistniał, a nazwiska polityków i nazwa partii politycznej wymieniana w zeznaniach Piotra K. ps. „Broda" rodzą we mnie wątpliwości i obawy, co do dalszego przebiegu śledztwa w tym wątku. Wynika to bowiem z moich osobistych doświadczeń ze współpracy z Prokuraturą Apelacyjną w Katowicach, której kierownictwo wydaje się nie jest w stanie unieść ciężaru śledztw, w których pojawiają się nazwiska osób pełniących ważne funkcje publiczne. Aby nie być gołosłownym podam dwa przykłady śledztw prowadzonych przez katowickich prokuratorów, które uważam, że powinny zainteresować Pana Prokuratora.

Drugi list Kamińskiego do Seremeta w tygodniku "Uważam Rze"

Pierwsza sprawa dotyczy podejrzenia prania brudnych pieniędzy przez byłą parę prezydencką Aleksandra i Jolantę Kwaśniewskich. Śledztwo w sprawie wszczęto po informacjach z nagrać rozmowy Józef Oleksego z Aleksandrem Gudzowatym dotyczących zakupu willi w Kazimierzu Dolnym. Śledztwo to w istotnym zakresie katowicka prokuratura powierzyła CBA. Zebrany w toku śledztwa materiał dowodowy umożliwiał, w mojej ocenie, postawienie zarzutów w tej sprawie kilku osobom, w tym również Jolancie Kwaśneiwskiej. Jednakże kierownictwo Prokuratury Apelacyjnej w Katowicach w kluczowym momencie śledztwa nie chciało podejmować decyzji o postawieniu zarzutów, twierdząc, że odpowiedzialnością za taką decyzję musi podzielić się „z górą". Sądząc po dalszym rozwoju wydarzeń, „góra" nie pozwoliła na postawienie zarzutów Jolancie Kwaśniewskiej i śledztwo zostało w tym zakresie umorzone. Prokuratorzy nie przesłuchali nawet w charakterze świadków Aleksandra i Jolanty Kwaśneiwskich. Wierzę, że Pan tak jak i ja wyznaje zasadę, że nikt nie może stać ponad prawem niezależnie od jego pozycji politycznej i społecznej. Z tych też powodów oczekuję, że spowoduje Pan zbadanie jeszcze raz tej sprawy, doprowadzając tym samym do wznowienia postępowania.

Kolejnym przykładem działań Prokuratury Apelacyjnej w Katowicach budzącym moje zasadnicze wątpliwości jest śledztwo w sprawie nadużycia władzy przez jednego z obecnych wiceministrów finansów. Przedmiotem tego śledztwa była sprawa wywierania bezprawnych nacisków na dyrektora Urzędu Kontroli Skarbowej w Krakowie w kierunku zmiany stanowiska urzędu w przedmiocie wyników kontroli przeprowadzonej w Rafinerii Trzebinia. Kontrola była prowadzona w związku z nielegalnym wprowadzaniem do obrotu paliw bez podatku akcyzowego przez tzw. mafię paliwową. W sprawie tej funkcjonariusze CBA, wykonujący czynności zlecone przez prokuraturę, zebrali dowody między innymi w postaci zeznań pracowników Ministerstwa Finansów świadczące o nielegalnych działaniach wiceministra finansów. Mimo tego w śledztwie tym wiceministrowi nie postawiono zarzutów, a osoba ta zajmuje dalej swoje stanowisko. Innym szczególnie ważnym postępowaniem, toczącym się tym razem w prokuraturze krakowskiej, jest sprawa związana z korupcją w wymiarze sprawiedliwości opisywana szeroko w mediach jako operacja CBA o kryptonimie „Yeti". Materiał dowodowy zgromadzony w tej sprawie, jeszcze gdy  byłem szefem CBA, uzyskany między innymi w wyniku kilku skutecznie przeprowadzonych operacji kontrolowanego wręczenia korzyści majątkowych, pozwalał na postawienie zarzutów szeregu osobom związanym z wymiarem sprawiedliwości. W tej sytuacji nie rozumiem dlaczego mimo upływu czasu do postawienia zarzutów nie doszło. Warto przypomnieć, że jednym z wątków tej sprawy jest afera hazardowa, a z moich informacji wynika, że śledztwo zostało skutecznie sparaliżowane przez polityków koalicji rządzącej zasiadających w komisji śledczej mającej „wyjaśnić" przebieg tej afery i wskazać osoby odpowiedzialne.

Kolejnymi sprawami, którymi uważam że powinien się Pan Prokurator zainteresować, są śledztwa dotyczące podejrzenia korupcji i współpracy z grupami przestępczymi funkcjonariuszy CBŚ z Trójmiasta i Warszawy. W wątku trójmiejskim dotyczącym byłych i obecnych funkcjonariuszy CBŚ postępowanie prowadzili prokuratorzy z ówczesnego Wydziału Przestępczości Zorganizowanej Prokuratury Krajowej we Wrocławiu. Sprawa ta z niewiadomych przyczyn została im odebrana przez Prokuratora Krajowego Edwarda Zalewskiego i przekazana do Prokuratury w Białymstoku. Z informacji  posiadanych przeze mnie wynika również, że prokurator z Białegostoku, do którego trafiła sprawa, chciał się z niej wyłączyć z uwagi na osobistą znajomość z policjantami przechodzącymi w materiale. Z ogromnym zaskoczeniem dowiedziałem się również, że jeden z policjantów podejrzewanych w śledztwie o współpracę ze zorganizowanymi grupami przestępczymi w ostatnim czasie objął ważną funkcję w Centralnym Biurze Antykorupcyjnym, które przecież w dalszym ciągu wykonuje czynności zlecone przez prokuratorów w tej sprawie. Ponadto chcę dodać, że w śledztwie prowadzonym przez prokuraturę łódzką z występującym w nim świadkiem koronnym Konradem T., w której postawiono zarzuty korupcyjne szeregu osobom, nie jest wedle mojej wiedzy realizowany wątek przestępczych działań funkcjonariuszy warszawskiego CBŚ.

W piśmie tym wskazuję Panu Prokuratorowi tylko niektóre ze śledztw znanych mi osobiście z uwagi na zaangażowanie w ich prowadzenie CBA, w okresie kiedy kierowałem tą instytucją. Jestem zaniepokojony sposobem ich prowadzenia. Zapewniam Pana, że śledztw takich jest znacznie więcej i mogą być one z różnych względów niewygodne dla ludzi z obecnego obozu władzy. Jednocześnie składam deklarację, że zarówno ja jak i grupa moich współpracowników jesteśmy gotowi przekazać Panu lub wskazanemu przez Pana zastępcy szczegółowe informacje o tych sprawach. Czynię to w poczuciu lojalności wobec państwa polskiego i powodowany troską o stan walki z korupcją w naszym kraju.

Mariusz Kamiński

Drugi list - 18 lutego 2011 r.

W nawiązaniu do prośby Pana prokuratora, wyrażonej w piśmie z dnia 14 grudnia 2010 r. (znak PG VII G 051/89/10), pragnę wskazać szczegółowe informacje dotyczące śledztw, które w mojej ocenie powinny jak najszybciej zostać objęte Pana osobistym zainteresowaniem oraz nadzorem Prokuratury Generalnej.

W pierwszym ze wskazanych przeze mnie w piśmie z 9 grudnia 2010 r. postępowań przygotowawczych, zgromadzono dowody dotyczące nielegalnego finansowania Platformy Obywatelskiej.

Tego rodzaju informacje miał przekazać w swych zeznaniach świadek koronny Piotr K. pseudonim „Broda" (osoba zajmująca wysoką pozycję w hierarchii „gangu pruszkowskiego"), które złożył w 2009 r. przed prokuratorami Prokuratury Apelacyjnej w Katowicach. Piotr K. informował przesłuchujących go prokuratorów o przestępczej działalności jednego z liderów i skarbnika Platformy Obywatelskiej – Mirosława Drzewieckiego oraz jego żony Niny Drzewieckiej. Działalność ta, wg Piotra K. miała polegać na udzielaniu pomocy grupom przestępczym w handlu narkotykami oraz legalizowaniu środków finansowych pochodzących z tego procederu (tzw. pranie pieniędzy). Część środków finansowych uzyskanych w ten sposób służyła finansowaniu Platformy Obywatelskiej.

Zeznania Piotr K. w istotnym zakresie potwierdzały ustalenia Prokuratury Okręgowej i Prokuratury Apelacyjnej w Łodzi, dokonane przez te prokuratury w ramach śledztw prowadzonych w latach 2005-2009 (sygn. akt VI Ds. 48/05; Ap II DS 16/06; PR IV – VI Ds. 2/07; Ap V Ds.1/09). Z ustaleń tych wynika, że ważnym miejscem dla łódzkich grup przestępczych była restauracja „Wiedeńska" przy ulicy Piotrkowskiej w Łodzi, ówcześnie należąca do żony M. Drzewieckiego Niny Drzewieckiej. W restauracji tej spotykali się i planowali swoje działania łódzcy gangsterzy. W restauracji „Wiedeńska" miały także miejsca spotkania, podczas których handlowano i zażywano narkotyki (kokainę). W spotkaniach tych uczestniczyli również Mirosław i Nina Drzewieccy. W ich trakcie M. Drzewiecki dokonywał zakupu narkotyków dla siebie i innych uczestników spotkań, a następnie wszyscy razem je zażywali. Z ustaleń prokuratury wynikało, że M. Drzewiecki znał osoby ze świata przestępczego, które przebywały w restauracji „Wiedeńska" i utrzymywał z nimi zażyłe kontakty towarzyskie.

Wszystkie wątki dotyczące nielegalnego finansowania Platformy Obywatelskiej i działalności M. Drzewieckiego oraz te dotyczące korupcji innych osób pełniących funkcje publiczne, które pojawiały się w zeznaniach Piotra K. pseudonim „Broda" miały być powierzone w całości do prowadzenia CBA. Takie była ustalenia kierownictwa CBA, reprezentowanego przez ówczesnego zastępcę szefa CBA Ernesta Bejdę i dyrektora Zarządu Operacji Regionalnych CBA Martina Bożka, z kierownictwa Prokuratury Apelacyjnej w Katowicach i z prokuratorem prowadzącym sprawę Piotrem Skrzyneckim. Jak wynika z moich informacji, po moim odwołaniu z funkcji szefa CBA do takiej współpracy prokuratury i Biura nigdy nie doszło.

Fiaskiem zakończyło się również śledztwo dotyczące przekroczenia uprawnień przez wiceministra finansów, Generalnego Inspektora Kontroli Skarbowej i Generalnego Inspektora Informacji Finansowej Andrzeja Parafianowicza. To kolejne z postępowań przygotowawczych, o przebiegu którego informowałem Pana prokuratora w piśmie z dnia 9 grudnia 2010 r. Przedmiotem tego śledztwa było wywieranie przez przełożonego bezprawnych nacisków na dyrektora Urzędu Kontroli Skarbowej w Krakowie Mariusza Piątkowskiego. Wywierającym nielegalne naciski był wiceminister finansów A. Parafianowicz, zaś ich celem była zmiana stanowiska UKS w Krakowie w przedmiocie tzw. domiaru podatku akcyzowego dla Rafinerii Trzebinia S.A. Wiceminister finansów A. Parafianowicz miał podjąć się tego rodzaju interwencji mimo tego, że z ustaleń dokonanych w postępowaniu kontrolnym wynikało, iż Rafineria Trzebinia powinna podatek akcyzowy uiścić. W tym celu polecił przygotować i podpisał decyzję o odwołaniu z zajmowanego stanowiska dyrektora UKS w Krakowie M. Piątkowskiego. Następnie polecił udać się z tą decyzją do Krakowa pracownikowi Ministerstwa Finansów w Warszawie, który w odpowiednim momencie miał z nią zapoznać dyrektora M. Piątkowskiego. Przedstawienie dyrektorowi Piątkowskiemu decyzji miało nastąpić po sygnale telefonicznym z Ministerstwa Finansów. W czasie pobytu pracownika ministerstwa w Krakowie wiceminister A. Parafianowicz odbył rozmowę telefoniczną z dyrektorem M. Piątkowskim. W efekcie tej rozmowy pracownikowi Ministerstwa Finansów wydano polecenie powrotu do Warszawy bez zapoznawania dyrektora M. Piątkowskiego z decyzją o jego odwołaniu. Po tym zdarzeniu dyrektor M. Piątkowski doprowadził do diametralnej zmiany wyników kontroli prowadzonej przez UKS w Rafinerii Trzebinia S.A.

Zmiana w tym zakresie stanowiska UKS w Krakowie miała przy tym znacznie dalej idące konsekwencje. Prowadziło to bowiem do podważenia materiału dowodowego zebranego przez prokuratury w sprawach tzw. mafii paliwowej. To z kolei uniemożliwiło skuteczne ściganie tzw. baronów mafii paliwowej, a w efekcie fiasko niektórych postępowań przygotowawczych prowadzonych przez prokuraturę w tym zakresie.

Kolejnym postępowaniem, które sygnalizowałem Panu prokuratorowi, było śledztwo w sprawie korupcji w wymiarze sprawiedliwości. Śledztwo było prowadzone przez Wydział ds. Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie, z którą współpracowali funkcjonariusze CBA. W toku czynności operacyjnych CBA podejmowanych równolegle do tego śledztwa ustalono, że sędzia Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego podjął się załatwienia korzystnego wyroku dla jednej ze stron w Sądzie Najwyższym i w zamian przyjął kilkakrotnie korzyść majątkową. Z doniesień prasowych wynika, że postępowanie prowadzone w tej sprawie zostało „wyhamowane", a szef Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie Marek Wełna, który nadzorował śledztwo został ze stanowiska odwołany. Termin tzw. realizacji procesowej, w tym stawianie zarzutów karnych podejrzanym, był dwukrotnie przekładany. Ostatecznie do realizacji nie doszło, a następca Marka Wełny na stanowisku Prokuratora Apelacyjnego w Krakowie w czerwcu 2010 r. podjął decyzję uniemożliwiającą w najbliższym czasie zakończenie sprawy. Stan sprawy na dziś jest więc taki, że żadnej z osób podejrzewanych w tym śledztwie nie postawiono zarzutów karnych, mimo że materiał dowodowy uzyskany przez CBA nie pozostawiał wątpliwości, iż osoby te dopuściły się przestępstw płatnej protekcji i pomocnictwa do łapownictwa. Ważne jest też to, że zgodę na czynności operacyjne CBA, które umożliwiały uzyskanie kluczowych dowodów, wydał Prokurator Generalny. Warto przy tym dodać, że od przekazania Prokuraturze Apelacyjnej w Krakowie tych dowodów – a zdobytych przez CBA w tej sprawie – mija już półtora roku.

Zupełnie jednak bulwersującym przykładem zaniechania czynności śledczych jest dla mnie postępowanie przygotowawcze, którego przedmiotem była korupcja funkcjonariuszy CBŚ z Trójmiasta. Postępowanie to było prowadzone od 2007 r. przez prokuratorów Prokuratury Apelacyjnej we Wrocławiu – Mieczysława Śledzia i Krzysztofa Schwartza. W sprawie tej z prokuraturą współpracowali funkcjonariusze CBA, wykonując czynności zlecone przez prokuratorów. W toku czynności śledczych ustalono, że funkcjonariuszem CBŚ, który mógł w zamian za korzyści majątkowe przekazywać gangsterom informacje o planowanych akcjach Policji, był Jerzy Stankiewicz – ówczesny naczelnik jednego z wydziałów CBŚ w Gdańsku, a obecnie dyrektor Delegatury CBA w Gdańsku. Czynności procesowe wykonywane w Gdańsku i we Wrocławiu osobiście przez prokuratora prowadzącego śledztwo potwierdziły informacje zdobyte uprzednio przez CBA. W efekcie tych czynności prokurator prowadzący podjął decyzję o postawieniu zarzutów Jerzemu Stankiewiczowi i innym osobom podejrzewanym o korupcję i współpracę z grupami przestępczymi Trójmiasta. Jak wynika z mojej wiedzy, w analizie prokuratorów prowadzących śledztwo – Mieczysława Śledzia i Krzysztofa Schwartza – były sformułowane wnioski nt. kilkunastu zarzutów karnych wobec Jerzego Stankiewicza. Wtedy jednak ówczesny zastępca Prokuratora Generalnego Edward Zalewski podjął decyzję o przeniesieniu tego wątku śledztwa do Prokuratury Apelacyjnej w Białymstoku. Decyzja ta jest o tyle dwuznaczna, że prokurator Pogorzelski, do którego trafił ten wątek, podnosił okoliczność, że zna dobrze Jerzego Stankiewicza i nie może zajmować się sprawą.

Jedną z czynności procesowych wykonanych w tym śledztwie było przesłuchanie świadka, który wskazywał na korupcyjne przyczyny umarzania śledztw przez organy trójmiejskiej prokuratury, jako przykład takich zachowań podał śledztwo z 2006 r. w sprawie działania na szkodę spółki Drob-Kartel, gdzie mimo dowodów, a nawet przygotowanego postawienia o przedstawieniu zarzutów karnych, doszło do nagłej zmiany stanowiska prokuratury. Osoba, której zarzuty miano stawiać był Jaromir Netzel, a do zmiany stanowiska prokuratury doszło po przekazaniu korzyści majątkowej ówczesnemu prokuratorowi Januszowi Kaczmarkowi. W swych zeznaniach świadek opisywał również inne nieprawidłowości, do jakich dochodziło w trójmiejskiej prokuraturze. Przytaczał przykłady zachowań korupcyjnych prokuratorów. Przesłuchanie świadka było ostatnią czynnością przed zmianą prokuratora-referenta w tym śledztwie.

Według posiadanych przeze mnie informacji, Janusz Kaczmarek w ostatnim czasie kilkakrotnie spotykał się w budynku Delegatury CBA w Gdańsku z jej dyrektorem Jerzym Stankiewiczem. Jednocześnie prokurator Prokuratury Okręgowej w Rzeszowie Bogusław Olewiński, prowadzący szereg postępowań przeciwko byłemu kierownictwu CBA, zabezpieczył do tych postępowań materiały operacyjne CBA, w których jako osoby podejrzewane występują Janusz Kaczmarek, Konrad Kornatowski i Jerzy Stankiewicz. W postępowaniach prowadzonych przez prokuratora B. Olewińskiego status osób pokrzywdzonych mają m.in. Janusz Kaczmarek i Konrad Kornatowski. W ten sposób prokuratur B. Olewiński umożliwił tym osobom zapoznanie się z niejawnymi materiałami operacyjnymi, w których te osoby przechodzą jako osoby podejrzewane. Równolegle do tych działań obecne kierownictwo CBA na przestrzeni 2010 r. złożyło do prokuratury szereg zawiadomień, jakoby w sprawach prowadzonych przez CBA w związku z podejrzeniem działalności przestępczej przez Jerzego Stankiewicza, Konrada Kornatowskiego i Janusza Kaczmarka dochodziło do nadużyć. W mojej ocenie takie działania CBA są przykładem nadużycia władzy, gdzie szef CBA Paweł Wojtunik najpierw zatrudnia na stanowisku dyrektora Delegatury CBA w Gdańsku  swojego bliskiego kolegę Jerzego Stankiewicza, który był rozpracowywany przez CBA, a następnie składa zawiadomienia na działania CBA w sprawie tego rozpracowywania. Wątpliwość prawna, co do takich działań szefa CBA Pawła Wojtunika, jest uzasadniona także w świetle ostatniej decyzji Prokuratury Apelacyjnej w Szczecinie. W dniu 30 grudnia 2010 r. prokuratura ta uznała, że działania CBA, kiedy ja byłem szefem tej instytucji, w stosunku do J. Stankiewicza miały swoje podstawy faktyczne i prawne, w związku z czym umorzyła śledztwo.

Kolejnym śledztwem, które wymaga bliższej analizy, jest śledztwo prowadzone przez Prokuraturę Okręgową w Warszawie przy ul. Chocimskiej w sprawie Wydawnictw Naukowo-Technicznych w Warszawie (WNT). Ostatnio prokuratura ta podjęła decyzję o umorzeniu śledztwa wobec jednego z podejrzanych – Weroniki Marczuk. Jest to dla mnie decyzja zupełnie niezrozumiała chociażby z tego powodu, że po zatrzymaniu W. Marczuk w 2009 r. ta sama prokuratura wystąpiła do sądu z wnioskiem o jej tymczasowe aresztowanie. Złożenie takiego wniosku oznacza, że prokuratura uznała, iż zachodzi wysokie (graniczące z pewnością) prawdopodobieństwo popełnienia przez W. Marczuk przestępstwa płatnej protekcji. Pragnę przy tym dodać, że W. Marczuk została zatrzymana na gorącym uczynku przyjmowania korzyści majątkowej. Operacja kontrolowanego wręczenia korzyści majątkowej odbywała się za zgodą i wiedzą Prokuratura Generalnego. W całej sprawie W. Marczuk powoływała się na wpływy oraz odgrywała rolę osoby aranżującej proceder korupcyjny, w tym także nakłaniającej do wręczenia korzyści majątkowej prezesowi WNT Bogusławowi S., który nadal pozostaje pod zarzutem łapownictwa. Oznacza to, że prokuratura umorzyła śledztwo wobec osoby, bez której cały korupcyjny proceder nie mógłby dojść do skutku. Jest to tym bardziej dziwne, że materiał dowodowy, który prokuratura kwestionuje przy okazji umorzenia śledztwa wobec W. Marczuk, jest tym samym materiałem, na podstawie którego postawiono i utrzymuje się zarzuty wobec Bogusława S. Pragnę też zaznaczyć, że decyzję o umorzeniu śledztwa prokuratura podjęła dopiero po dwóch latach prowadzenia postępowania.

W związku z moim poprzednim pismem z dnia 9 grudnia 2010 r. w dalszym ciągu apeluję do Pana prokuratora o zbadanie okoliczności, w których podjęto decyzję o umorzeniu śledztwa w sprawie prania pieniędzy przez Aleksandra i Jolantę Kwaśniewskich. Jednocześnie, na co zwracałem już uwagę w poprzednim piśmie, proszę o objęcie nadzorem Prokuratury Generalnej śledztwa w sprawie tzw. afery hazardowej oraz śledztwa dotyczącego korupcji w warszawskim CBŚ. Pierwsze z tych śledztw prowadzi Prokuratura Okręgowa w Warszawie, a drugie jest prowadzone przez Prokuraturę Apelacyjną w Łodzi.

Wskazane przeze mnie przykłady postępowań przygotowawczych i decyzji w ich toku podjętych, w mojej ocenie, wymagają podjęcia realnych działań ze strony Pana prokuratora i Prokuratury Generalnej. Wszyscy bowiem, niezależnie od tego jakie pełnią funkcje publiczne lub jaką zajmują pozycję społeczną, powinni być traktowani przez organa prokuratury w ten sam sposób. Równość obywateli wobec prawa nie może być tylko pustą deklaracją.

Szanowny Panie Prokuratorze Generalny proszę o merytoryczne ustosunkowanie się do podniesionych przeze mnie w niniejszym piśmie spraw.

Mariusz Kamiński

b. szef Centralnego Biura Antykorupcyjnego

Kraj
Były dyrektor Muzeum Historii Polski nagrodzony
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kraj
Podcast Pałac Prezydencki: "Prezydenta wybierze internet". Rozmowa z szefem sztabu Mentzena
Kraj
Gala Nagrody „Rzeczpospolitej” im. J. Giedroycia w Pałacu Rzeczpospolitej
Kraj
Strategie ochrony rynku w obliczu globalnych wydarzeń – zapraszamy na webinar!
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kraj
Podcast „Pałac Prezydencki”: Co zdefiniuje kampanię prezydencką? Nie tylko bezpieczeństwo