Pozwy mieszkańców wsi z okolic Moniek za szkody wyrządzane przez łosie były zapowiadane już w ubiegłym roku. Wówczas to Sąd Okręgowy w Białymstoku prawomocnie zasądził rolnikowi ze wsi Downary ponad 2,3 tys. zł z odsetkami od Skarbu Państwa. Jako reprezentanta Skarbu Państwa, czyli instytucję, która ma zapłacić, wskazał ministra środowiska. W polskich sądach nie ma instytucji precedensu, ale ten proces miał dać innym gospodarzom informację, czy uzyskanie odszkodowania za szkody łosi jest możliwe.

Zwierzęta bytujące w Biebrzańskim Parku Narodowym i jego otoczeniu niszczą w ich lasach młode sosny. Zwłaszcza zimą obgryzają młode pędy, co sprawia, że drzewo przestaje rosnąć, nierzadko obumiera. Teraz także inni rolnicy liczą, że otrzymają odszkodowania.

Sędziowie przestrzegają jednak, że ich uzyskanie nie jest takie oczywiste. W każdej sprawie odpowiedzialność Skarbu Państwa będzie oceniana bowiem indywidualnie. Orzekając o konieczności wypłaty odszkodowania za szkody łosi rolnikowi z Downar, sąd wziął pod uwagę przede wszystkim treść prawa łowieckiego. Ocenił bowiem, że łoś - mimo obowiązującego od 10 lat moratorium na odstrzał - jest zwierzyną łowną, a nie gatunkiem chronionym. Z uzasadnienia orzeczenia wynikało, że w przypadku szkód wyrządzanych przez łosie, odpowiedzialność Skarbu Państwa sprowadza się do zaniechania. Polegało ono na tym, że nie wprowadzono terminu, do którego zakaz odstrzału łosi ma obowiązywać i przy tym nie wprowadzono i nie wskazano żadnych metod zapobiegania ewentualnym szkodom tych zwierząt.

Naukowcy szacują, że w Polsce może być 8 tys. łosi, z czego 70 proc. żyje w północno-wschodniej Polsce. Według danych Biebrzańskiego Parku Narodowego, który jest polską ostoją łosia, na jego terenie bytuje około 700 łosi. Szacuje się, że drugie tyle jest w pobliskiej Puszczy Augustowskiej.