Według posła PiS Krzysztofa Szczerskiego, byłego wiceministra spraw zagranicznych, w wersjach polskiej i angielskiej wynegocjowanego ostatnio traktatu fiskalnego znajdują się istotne różnice.
- Dokument w języku polskim, który dostali posłowie, i ten oryginalny, który można znaleźć na stronach Rady Europejskiej, różnią się w newralgicznym punkcie - mówi. Różnica pojawiła się w art. 14, który określa, jakich państw dotyczą poszczególne zapisy.
W wersji polskiej art. 14, ust. 4 znalazło się odniesienie do ustępów 3 i 5, które określają warunki obowiązywania traktatu. W wersji angielskiej, dostępnej na stronie Rady Europejskiej i (do wczoraj) na stronach Ministerstwa Spraw Zagranicznych, jest mowa wyłącznie o ustępie 3.
- To by oznaczało rozszerzenie naszego prawa do udziału w szczytach 17 państw strefy euro. Czyżby rząd zorientował się, że wynegocjował zły dla Polski traktat, i postanowiono go "poprawić" na etapie tłumaczenia? Który dokument jest obowiązujący? - pyta Szczerski.
Wiceminister spraw zagranicznych Mikołaj Dowgielewicz odpiera zarzuty. Z jego słów wynika, że w sekretariacie Rady Europejskiej do niedawna trwały prace redakcyjne nad tekstem traktatu. Polskie tłumaczenie ostatecznej wersji posłowie porównali zapewne z angielskim tekstem którejś z wersji wcześniejszych.