Czy Madzia umarła dwa dni wcześniej?

Śledczy z katowickiej prokuratury mają dowody na to, że komputer rodziny Madzi z Sosnowca, dwa dni przed jej rzekomym porwaniem, posłużył komuś do szukania informacji o dziecięcych trumnach i organizacji pogrzebu. Rodzice w tym czasie byli w domu.

Aktualizacja: 23.03.2012 18:45 Publikacja: 23.03.2012 16:51

Czy Madzia umarła dwa dni wcześniej?

Foto: ROL

Nowe dowody mogą wskazywać, że do śmierci dziecka mogło dojść nawet dwa dni wcześniej.

Dowodem w sprawie są twarde dyski z komputera rodziców Madzi. Śledczy ustalili również, że kilka dni przed zgłoszeniem zaginięcia dziecka ktoś sprawdzał w na tym samym komputerze w internecie objawy zatrucia tlenkiem węgla.

Zabezpieczony przez prokuratorów komputer był wyczyszczony z wszelkich danych. Prokuratura musiała zatrudnić ekspertów, którym udało się odczytać te informacje z twardego dysku.

Niejasności pojawiły się też w kwestii ukrycia ciała dziecka. Istnieje prawdopodobieństwo, że w ukryciu zwłok dziewczynki brały udział osoby trzecie - poinformowała na konferencji prasowej prokurator Marta Zawada-Dybek z katowickiej prokuratury okręgowej. Śledczy nie wykluczają wersji celowego pozbawienia życia.

Komputer, czad, wiariograf

- Ludzie już wydali wyrok, nie możemy wyjść na ulicę. Kto weźmie odpowiedzialność za to jak nam się coś stanie - powiedział na specjalnie zwołanej konferencji ojciec Magdy Bartłomiej Waśniewski, odpierając zarzuty, że wraz z żoną niedługo przed śmiercią Magdy szukali informacji o organizacji pogrzebu dziecka.

W konferencji brał udział detektyw Krzysztof Rutkowski.

Bartłomiej Waśniewski zaprzeczył, by on i jego żona wchodzili na strony internetowe dotyczące pogrzebu, trumny dziecka, zasiłku pogrzebowego itp. przed śmiercią Magdy. Nie wykluczył, że robił to ktoś z bliskich już po śmierci i odnalezieniu ciała. Przyznał, że wraz z żoną wchodzili na strony dotyczące zasad bezpiecznego palenia w piecu, zaczadzeń itp. - w trosce o swoje bezpieczeństwo, ponieważ ogrzewają mieszkanie paląc w piecu, a czasem mieli poczucie, że system kominowy może być niesprawny. Waśniewski - jak mówił - nic nie wie o tym, by w organizmie dziecka odkryto ślady hemoglobiny tlenkowęglowej.

Podczas konferencji partner matki Bartłomieja Waśniewskiego, który był przy badaniach przewodów kominowych i pieca w mieszkaniu rodziców Magdy, powiedział, że prowadzone pod nadzorem prokuratury przez kominiarzy badania wykazały, że przewodów nie zatykano i nie "majstrowano" przy całej instalacji.

Ojciec dziewczynki przyznał, że to on jest osobą, która nie zgodziła się na badanie wariografem. Przypomniał, że przeszedł takie badanie wcześniej, kiedy przeprowadzał je ekspert na zlecenie biura Rutkowskiego. Waśniewski zadeklarował, że podda się ponownemu badaniu, musi jednak wcześniej odstawić leki psychotropowe; chciałby też, aby prokuratura podała wyniki badania do publicznej wiadomości, by uciąć wszelkie spekulacje.

Zaprzeczono także informacjom, jakoby Magda miała nie żyć już na dwa dni przed tym, zanim matka zgłosiła jej zaginięcie. Waśniewski zapewnia, że ma w telefonie zdjęcie dziewczynki zrobione u dziadków na dwa dni przed tragedią; także matka Bartłomieja, która rozmawiała z nim tego dnia przez telefon, słyszała wcześniej przez słuchawkę gaworzenie dziecka. Żywą Magdę miała także widzieć w dniu jej zaginięcia sąsiadka.

Pytany o wcześniejsze zapowiedzi Rutkowskiego, zgodnie z którymi rodzice Magdy mieliby skarżyć media rozpowszechniające nieprawdziwe informacje na ich temat, Waśniewski odpowiedział, że rodzicom chodzi przede wszystkim o to "aby wszystko się uciszyło". Jak mówił, mimo zmiany miejsca zamieszkania, po doniesieniach mediów pod oknami ich mieszkania gromadzili się wrogo nastawieni ludzie.

Zaginięcie sześciomiesięcznej Madzi zgłoszono 24 stycznia, padła sugestia, że została uprowadzona. Półtora tygodnia później okazało się, że porwania nie było - matka Madzi wyjaśniła, że dziecko zmarło wskutek nieszczęśliwego wypadku, a ona w panice i ze strachu ukryła jego ciało. Potem wskazała miejsce jego ukrycia. Wstępne wyniki sekcji zwłok potwierdziły, że dziewczynka zmarła po uderzeniu w tył głowy - według Katarzyny W., uderzyła o próg w mieszkaniu. Prokuratura postawiła matce zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci dziecka, zagrożony karą 5 lat więzienia.

Nowe dowody mogą wskazywać, że do śmierci dziecka mogło dojść nawet dwa dni wcześniej.

Dowodem w sprawie są twarde dyski z komputera rodziców Madzi. Śledczy ustalili również, że kilka dni przed zgłoszeniem zaginięcia dziecka ktoś sprawdzał w na tym samym komputerze w internecie objawy zatrucia tlenkiem węgla.

Pozostało 92% artykułu
Kraj
Podcast Pałac Prezydencki: "Prezydenta wybierze internet". Rozmowa z szefem sztabu Mentzena
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kraj
Gala Nagrody „Rzeczpospolitej” im. J. Giedroycia w Pałacu Rzeczpospolitej
Kraj
Strategie ochrony rynku w obliczu globalnych wydarzeń – zapraszamy na webinar!
Kraj
Podcast „Pałac Prezydencki”: Co zdefiniuje kampanię prezydencką? Nie tylko bezpieczeństwo
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Kraj
Sondaż „Rzeczpospolitej”: Na wojsko trzeba wydawać więcej