Rozważania na ten temat przypominają dywagacje o wyższości świąt Bożego Narodzenia nad świętami Wielkiejnocy. Tu szopka – tam Grób Pański, tu pasterka – tam rezurekcja, tu kolędy – tam pieśni wielkanocne, tu opłatek – tam jajko, tu choinka – tam palemka, tu kutia – tam mazurek, i tak dalej...
Podobnie z naszymi (niegdyś) miastami. Weźmy na przykład architekturę. Miłośnik Wilna powie o ponad dwóch dziesiątkach barokowych kościołów, których zwieńczone hełmami wieże wznoszą się nad Starym Miastem. Rozpłynie się nad wyjątkowością świątyni pod wezwaniem św. Piotra i Pawła, jaką w akcie ekspiacji ufundował na Antokolu jeden z Paców, a wnętrze ozdobił setkami cudnych białych rzeźb i sztukaterii. Powie o kościółku św. Anny, tej perle gotyku płomienistego w naszyjniku barokowej architektury, którą Napoleon chciał przenieść do Paryża jako nową Saint Chapelle. Przypomni trasę od Ostrej Bramy po katedrę i zachwycające budowle po obu jej stronach.
Ale przecież lwowianinowi nic nie zastąpi Wałów Hetmańskich przechodzących w ulicę Akademicką, katedry łacińskiej i ormiańskiej, cerkwi wołoskiej, renesansowego rynku, opery, dworca, pomników Mickiewicza i Sobieskiego, ogrodów, hotelu George i całej c. k. secesji setek kamienic. Powie o urzekającej panoramie grodu wśród wzgórz trzech krain geograficznych – Roztocza, Podola i Wołynia – zbiegających się nad lwowską doliną. Ale czy panoramie Wilna czegokolwiek brakuje? I tu są wzgórza, dodatkowo porośnięte gęstymi lasami, a przez miasto Wilia spieszy się do Niemna wraz z Wilejką.
Lwów ma swoje lwy, ale Wilno tę, „co w Ostrej świeci Bramie...”. Wielcy Polacy spoczywają na łyczakowskiej nekropolii, lecz wielu jest też na Rossie i cmentarzu bernardyńskim. Pielgrzymujemy do Orląt Lwowskich; pielgrzymujemy również do Matki i Serca Syna. Gród „zawsze wierny” kojarzy się z cudem św. Jana z Dukli, Jurkiem Bitschanem i Termopilami Zadwórza, Wilno zaś z powstaniem Jasińskiego, spiskiem filareckim i ofiarami Murawiewa. Lwów miał szczęście do znakomitych piewców z Hemarem i Wierzyńskim na czele. Wilno nie miało ich tylu i nie ma nadal. Ale ten jeden – Józef Piłsudski – starczy aż nadto: „Wszystko piękno w mej duszy przez Wilno pieszczone. Tu pierwsze słowa miłości, tu pierwsze słowa mądrości, tu wszystko, czem dziecko i młodzieniec żył w pieszczocie z murami i w pieszczocie z pagórkami. Jedno z najpiękniejszych miast w świecie (...)”.
Kiedy kończy się czas Bożego Narodzenia, czekamy na Wielkanoc. Kiedy wyjedziemy ze Lwowa, radzę się szykować na wycieczkę do Wilna...